Podopieczni Dariusza Wdowczyka unikali buńczucznych zapowiedzi jak długo mogli. Po remisie z Górnikiem Zabrze było jednak dobitnie widać, że sami zawiesili sobie wysoko poprzeczkę. Atmosferę w obozie Pogoni Szczecin najlepiej oddały słowa Maksymiliana Rogalskiego: - Zawsze kiedy zbliżamy się do podium - zawodzimy.
- Mieliśmy apetyt na zwycięstwo, więc ten remis traktuję w kategorii "niestety". Dwukrotnie wychodziliśmy na prowadzenie, niestety przez jeden moment gapiostwa nie dowieźliśmy wygranej do końca - ocenił Rafał Murawski.
Pogoń Szczecin objęła prowadzenie 2:1 w newralgicznym momencie, czyli tuż przed zejściem na przerwę. Dariusz Wdowczyk wzmocnił środek pola Pavlem Poparą, a jego podopieczni mieli kontrolować wydarzenia. - Miała być spokojna wymiana piłek, czyli atak pozycyjny, z którego chcieliśmy stwarzać sytuacje strzeleckie. I do pewnego momentu to wychodziło. Nigdy nie wychodzimy z zamiarem wyłącznie bronienia się - tłumaczył Murawski.
Górnik zdołał jednak odrobić stratę i jednocześnie ustalić wynik meczu na 2:2. W końcówce Portowcy sprawiali wrażenie zmęczonych. - Mała zadyszka mogła nas złapać, bo faktycznie na pewien czas oddaliśmy inicjatywę. Było dużo biegania w środku pola. Wraz z Maksem Rogalskim staramy się pomagać i z przodu, i z tyłu, uzupełniać braki, bo nie zawsze wygląda to w obronie tak jak chcemy. Gra opiera się głównie na środku pola, stąd te przebiegnięte kilometry - tłumaczył pomocnik.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Rafał Murawski dołączył do Pogoni po okresie przygotowań. - Od pewnego czasu mam wrażenie, że nadrobiłem ewentualne braki fizyczne. Tak naprawdę miałem ze dwa słabsze mecze pod tym względem. Wiadomo, raz jest lepiej, a raz gorzej, aczkolwiek czuję się już dobrze i pomagam Pogoni na tyle ile mogę.