Portugalczyk Marco Paixao to zdecydowanie najlepszy strzelec Śląska Wrocław. Napastnik WKS-u do tej pory strzelił już 17 goli w rozgrywkach ligowych. To głównie on zapewnia cenne punkty zespołowi WKS-u. Ostatnio dzięki jego trafieniom Śląsk skromnie pokonał i Lechię Gdańsk, i KGHM Zagłębie Lubin. - Z prostej przyczyny było to spotkanie Zagłębie Lubin kontra Marco Paixao. Już o tym mówiłem, że tyle punktów ile ten chłopak zdobył dla Śląska, to z pewnością sytuacja tej drużyny pod tym względem jest o niebo lepsza jak Zagłębia - pomimo iż wygrywając w tym meczu mieliśmy szanse być wyżej od Śląska. Z szansami tak najczęściej jest, że są, a potem ich nie ma - mówił po potyczce we Wrocławiu Orest Lenczyk, szkoleniowiec Miedziowych.
Co na to Portugalczyk, który jest trzeci w klasyfikacji strzelców T-Mobile Ekstraklasy? - Jestem bardzo zadowolony, drużyna też. Nie oglądamy się na innych. Liczą się tylko członkowie zespołu, którzy codziennie pracują na takie chwile, jak teraz. Pełnię szczęścia przyniósł nam ten gol w 87. minucie. Piłka nożna jest niesamowita. Gole w końcówce cieszą najbardziej - stwierdził Paixao na łamach oficjalnej strony klubu z Wrocławia.
Paixao przyznał także, że po tym, jak Tadeusz Pawłowski powierzył mu opaskę kapitana, dalej ma wielu przyjaciół w drużynie - w tym Sebastiana Milę. - Od kiedy przyszedłem do klubu wszyscy dobrze mnie traktują. Powierzenie mi opaski kapitańskiej przez pana trenera Pawłowskiego niczego nie zmieniło. Z Sebastianem zaprzyjaźniliśmy się dużo wcześniej. Wszyscy nadal odnoszą się do mnie dobrze, a ja do nich. Na tym polega futbol - podsumował.