Krakowianie przegrali w ramach 31. kolejki na własnym stadionie z Podbeskidziem Bielsko-Biała (0:1) i Górale zbliżyli się do nich na jeden punkt. Drużyna Wojciecha Stawowego zmarnowała tym samym szansę na odskoczenie od strefy spadkowej na osiem "oczek" - swój mecz przegrało bowiem Zagłębie Lubin, a Widzew Łódź tylko zremisował.
- Czerwona lampka była zapalona od dawna, bo pięć punktów przewagi nad strefą spadkową to niewiele, a teraz jeszcze skomplikowaliśmy sobie sytuację. Nie pozostaje nam nic innego, jak wziąć się w garść i zacząć zdobywać punkty, bo może być nieciekawie - mówi Nowak.
W spotkaniu z Podbeskidziem napastnik Pasów i cały zespół Cracovii był bezradny, jeśli chodzi o sforsowanie defensywy bielszczan. - Gra nam się nie układała i ciężko było stworzyć sytuacje. To nie był pierwszy mecz, w którym mieliśmy problem ze stwarzaniem sytuacji. Ciężko nam grać, kiedy rywal broni się całą jedenastką. Trzeba znaleźć jakiś sposób - może więcej grać skrzydłami, więcej dośrodkowywać? Za wszelką cenę chcemy przejść środkiem. Jedna sytuacja to zdecydowanie za mało z takim rywalem jak Podbeskidzie. Zagraliśmy tragicznie - twierdzi Nowak.
Występując w grupie spadkowej, krakowianie muszą nastawić się na to, że niemal każdy rywal zagra z nimi tak, jak zrobiło to Podbeskidzie. - Wszystkie drużyny poza Legią i Lechem cofają się w meczach z nami i nastawiają na kontrataki. Musimy pogadać, jak to ma dalej wyglądać, bo tak dalej grać nie możemy. Mamy kilka punktów przewagi i trzeba zrobić wszystko, by ich nie stracić - kończy napastnik Pasów.