Spotkanie zwłaszcza w pierwszej połowie toczone było w szybkim tempie i mogło się podobać. W drugiej spadło nieco tempo, mniej już było emocji i akcji. Gospodarze zaczęli spotkanie w takim samym ustawieniu jak w wygranym 2:1 meczu z Górnikiem Łęczna. Natomiast w PGE GKS Bełchatów niespodziewanie w podstawowym składzie wyszedł z przodu Łukasz Wroński. Co jak się później okazało, było trafną decyzją trenera Kamila Kieresia.
Mecz ułożył się znakomicie dla gości, gdyż już w 5. minucie własnie Wroński odebrał piłkę przed własną szesnastką i natychmiast uruchomił Michała Maka. Ten środkiem wyprowadził szybka kontrę i prostopadle podał w pole karne do swojego brata Mateusza, który z ostrego kąta, chytrym strzałem między nogami Michała Szromnika otworzył wynik meczu.
Podrażnieni podopieczni Pawła Sikory szybko doprowadzili do remisu. W 18. minucie po podaniu przez całą długość boiska, piłkę przechwycił Paweł Wojowski i z linii pola karnego, mierzonym uderzeniem tuż przy słupku pokonał bezradnego Arkadiusza Malarza. Dla młodego wychowanka Arki Gdynia był to debiutancki gol w pierwszej drużynie.
Gospodarze mieli ogromne pretensje do arbitra o dwie sytuacje z I połowy. Najpierw w 24. minucie Bartosz Ślusarski ruszył do podania w pole karne, trącił futbolówkę i został powalony przez bramkarza z Bełchatowa. Arbiter nie wskazał jednak "na wapno", choć miał do tego pełne podstawy.
W ostatniej minucie tej części gry ewidentnie w polu karnym ręką zagrał jeden z piłkarzy Torfiorzy, ale gwizdek sędziego ponownie nie zabrzmiał! Wielkie pretensje miał o tą sytuację Ślusarski, ale po dyskusji z arbitrem został tylko ukarany żółtą kartką.
Równie kontrowersyjnie rozpoczęła się także druga część i ponownie sędzia nie użył gwizdka za zagranie ręką w polu karnym przez Brunatnych. Gospodarze również w drugiej połowie usilnie dążyli do strzelenia zwycięskiej bramki, ale albo brakowało im odrobinę precyzji i szczęścia, albo pewnie interweniował Malarz na przedpolu swojej bramki.
W tej części najgroźniej w polu karnym Arki było po godzinie gry, gdy bełchatowski bramkarz dalekim i dokładnym wyrzutem zapoczątkował kontrę gości. Piłkę na środku boiska przejął aktywny Wroński i po kilkudziesięciometrowym rajdzie uderzył z 23 metrów tuż obok lewego słupka bramki.
Obaj rywale mogli to spotkanie zarówno wygrać jak i przegrać. Z remisu na szczycie bardziej zadowoleni są na pewno goście z Bełchatowa, którzy utrzymali nad Arkowcami 5-punktową przewagę i po tej kolejce pozostaną liderem tabeli. Gdynianie tymczasem muszą gonić zajmującego drugą lokatę Górnika z Łęcznej.
Szkoda że arbiter główny z Bytomia swoimi błędnymi lub kontrowersyjnymi decyzjami w obie strony często wprowadzał nerwową atmosferę wśród piłkarzy obu zespołów albo wytrącał ich z rytmu gry i poprzez to popsuł ten ligowy hit na szczycie. Największe pretensje o to miał do niego trener Sikora na konferencji prasowej. Na pochwalę zasługuje za to wysoka frekwencja w Gdyni - ponad 6 tysięcy oraz znakomity i ogłuszający doping żółto-niebieskich fanów na trybunach - przez pełne 90 minut spotkania!
Wypowiedzi trenerów:
Kamil Kiereś (trener PGE GKS): Zdawaliśmy sobie sprawę z ciężaru gatunkowego tego spotkania, Gdynia to trudny teren, a Arka to zespół który rozgrywa dobre spotkania. Nie jesteśmy do końca zadowoleni, ale musimy docenić ten punkt. Musimy skupić się na najbliższym spotkaniach bo to one zadecydują o tym kto awansuje. Ustawiliśmy zawodników szybkich i ta taktyka się sprawdziła, szybka bramka, chyba w 4 minucie, a potem mieliśmy jeszcze dwie kontry. Mecz ułożył się tak, jak chcieliśmy, to Arka musiała się otworzyć. Bramkę straciliśmy po naszym błędzie. Zarówno GKS jak i Arka mogła się pokusić żeby ten mecz wygrać.
Paweł Sikora (trener Arki): Spotkały się dwa najlepiej grające w piłkę w 1 lidze drużyny, w obu grają zarówno doświadczeni jak i młodzi zawodnicy. Zaskoczyli nas od razu po naszym błędzie, po stracie piłki w środku pola. Ani jedna ani druga drużyna nie miała wielu klarownych sytuacji, a było wiadomo że nadarzy się jedna może dwie i trzeba będzie je wykorzystać. Jestem zadowolony z gry swoich zawodników, chcieliśmy zdobyć 3 pkty, ale przeciwnik postawił ciężkie warunki. Jedyna osoba, która się nie dostosowała do poziomu zawodów, to wiadomo kto. Na mecze o takiej randze powinni być wyznaczani sędziowie o najwyższym poziomie.
Arka Gdynia - PGE GKS Bełchatów 1:1 (1:1)
0:1 - Mateusz Mak 5'
1:1 - Paweł Wojowski 18'
Składy:
Arka Gdynia: Michał Szromnik - Mateusz Cichocki, Krzysztof Sobieraj, Kamil Juraszek, Marcin Radzewicz, Tomasz Jarzębowski (74' Arkadiusz Aleksander), Michał Rzuchowski, Piotr Tomasik, Paweł Wojowski (63' Adrian Budka), Mateusz Szwoch, Bartosz Ślusarski (90+2' Michał Szubert).
PGE GKS Bełchatów: Arkadiusz Malarz - Adrian Basta, Paweł Baranowski, Szymon Sawala, Alexis Norambuena, Mateusz Mak, Damian Szymański, Grzegorz Baran, Michał Renusz (90' Marcin Flis), Michał Mak (90+2' Hristijan Kirovski), Łukasz Wroński (75' Daniils Turkovs).
Żółte kartki: Ślusarski (Arka) oraz Basta, Baranowski (PGE GKS).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów: 6328.
{"id":"","title":""}
Źródło: Orange sport/x-news