Kibice Realu Madryt na występ swoich ulubieńców w finale Ligi Mistrzów czekają już 12 lat. W tym czasie czterokrotnie odpadali w półfinale, a dwukrotnie (w 2007 i 2012 roku) marzeń o 10. w historii Pucharze Europy Królewskich pozbawiał Bayern Monachium. Niemiecki zespół w rywalizacji z madrytczykami zwykle radzi sobie dobrze i w Hiszpanii nazywany jest "czarną bestią Realu".
Carlo Ancelotti do niepowodzeń Los Blancos nie chce wracać i zapewnia, że historia nie stanie na przeszkodzie jego zespołowi. - Oczywiście nie angażujemy się w jakiekolwiek gry psychologiczne z rywalami. Dla mnie zresztą Bayern nie jest czarną bestią, ponieważ mam dobrą serię w pojedynkach z tym zespołem. Nie brakuje mi pewności siebie i wiary w drużynę. Liczę, że zobaczymy bardzo dobry Real - zapowiada Włoch.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Sympatycy wicemistrza Hiszpanii mocno wierzą, że tym razem ofensywnie usposobionemu i niemal bezbłędnemu w obronie Realowi uda się dostać do finału. - Poziom wiary we własne umiejętności nie ulega zmianie od początku sezonu, ale wraz z upływem czasu gramy coraz lepiej i mamy coraz większą jakość. Wszyscy pragniemy dziesiątego w historii klubu triumfu, jednak to tylko dodatkowa motywacja, a nie obsesja - analizuje Ancelotti.
Królewscy mają już na koncie triumf w Pucharze Króla i nie tracą szans na wywalczenie potrójnej korony. Czy zatem porażka z Bayernem zostanie uznana za rozczarowanie? - Niepowodzenie nie jest tutaj odpowiednim słowem, chociaż oczywiście samego w sobie awansu do półfinału nie można jeszcze uznać za sukces. Z drugiej jednak strony znalezienie się po raz czwarty z rzędu w najlepszej "4" wcale nie jest złym osiągnięciem - przekonuje szkoleniowiec.
Czy podobnie jak w domowym meczu z Borussią Dortmund Cristiano Ronaldo i spółka od pierwszego gwizdka rzucą się do frontalnych ataków? - W tak trudnych pojedynkach jak z Bayernem kluczem do sukcesu jest znalezienie równowagi. Musimy być zwarci we wszystkich fazach spotkania, dobrze bronić i atakować, poszukiwać właściwych rozwiązań. Z takim podejściem przystąpimy do rywalizacji - puentuje Ancelotti.