Pierwsza część spotkania przyniosła bramkowe sytuacje z obu stron, jednak żadnej ekipie nie udało się wepchnąć piłki do siatki. Worek z bramkami rozwiązał się w drugiej połowie, gdy piłkarze Energetyka ROW Rybnik zdobyli trzy gole. - Pierwsza połowa nie wskazywała na to, że przegramy tak sromotnie. To był ważny mecz dla układu tabeli. Na pewno dla nas był o tyle ważny, że przy naszym zwycięstwie ROW odpadłby z rywalizacji o utrzymanie w I lidze. Niestety, spadliśmy na ostatnią pozycję, bo ROW okazał się lepszy w bezpośrednim pojedynku. Musimy grać do samego końca, by w ogóle myśleć o pozostaniu w tej lidze - przyznaje Radosław Jacek.
Goście z Brzeska bardzo żałowali, że porażką zakończyli tak istotny pojedynek. - Patrząc na całokształt, gospodarze wygrali zasłużenie, bo strzelili trzy gole. My również mieliśmy dogodne okazje. Jeżeli udałoby się nam otworzyć wynik spotkania, to podejrzewam, że to my skończylibyśmy z taką ilością trafień i wygralibyśmy ten mecz. Ranga tego starcia dla obu drużyn była wysoka i sędzia dobrze prowadził zawody - ocenia kapitan małopolskiego zespołu.
Sytuacja drużyny Piotra Stacha skomplikowała się, choć Piwosze nadal są w grze o byt na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. - Na początku rundy mieliśmy ciężkich przeciwników, zdobyliśmy w tych meczach pięć "oczek". Do tej pory punktowaliśmy lepiej niż zespół z Rybnika, ale wiedzieliśmy, że to dobra drużyna szczególnie w ofensywie i przegrywała bądź traciła punkty bardzo pechowo. Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania. Wiedzieliśmy, że jedziemy na teren trudnego przeciwnika, który tak samo jak my czuje, że nie zasługuje na miejsce, na którym jest. Tak samo ROW jak i my mogliśmy przy odrobinie szczęścia być wyżej w tabeli - puentuje Jacek.