Artur Długosz: W końcu udało się wam wywalczyć punkt na wyjeździe.
Piotr Gilar: Zgadza się. Mogliśmy nawet wygrać to spotkanie, ale dobrze że udało się na przełamać tą niemoc wyjazdową.
W końcówce mieliście pecha.
- Dokładnie. Niestety nie udało się dotrwać do końcowego gwizdka z wynikiem 2:1. Cieszymy się jednak, że udało się zdobyć punkt w Płocku.
Nie macie pretensji do sędziego?
- Uważam, że czerwona kartka dla Jarka Wieprzęcia była niesłuszna. Co do karnego, to nie wiem czy się należał, czy też nie. Arbiter w tym dniu nie pomagał nam zbytnio.
W końcu trafiliście do siatki rywali. Pozwoli to się wam odblowkować?
- I to nawet dwa razy. Te bramki dały nam upragnione punkty wyjazdowe. Uważam, że dzięki tym bramkom uwierzymy w swoje możliwości i będzie teraz tylko lepiej.
Po zwycięstwie w Kielcach, to dopiero drugi mecz wyjazdowy, z które przywozicie jakieś punkty. Może to będzie przełomowy moment.
- Powalczymy jeszcze w tych meczach, które nam zostały i postaramy się zdobyć jeszcze kilka punktów, żeby nasza sytuacja w tabeli była trochę lepsza.
Trener Władysław Łach debiutował na ławce trenerskiej Stali właśnie w Płocku ponad rok temu. Od tego momentu złapaliście wiatr w żagle. Teraz będzie tak samo?
- (Śmiech). Przekonamy się. Mam nadzieję, że będzie powtórka sprzed roku.
Następny mecz ligowy i zwycięstwo Stalówki?
- Zobaczymy. Mogę tylko powiedzieć, że dołożymy wszelkich starań by tak się stało. Chcemy za wszelką cenę zdobyć trzy punkty.
Niestety Stal ma ogromne problemy kadrowe. Nie obawiacie się, że może być problem z zestawieniem składu?
- Niebawem powinni wrócić kontuzjowani gracze, więc powinno być dobrze.
Przed wami pojedynek pucharowy ze Stalą Sanok. Jakie nastawienie panuje przed tą potyczką?
- Jedziemy tam po wygraną. Rywali traktujemy bardzo poważnie. Są bardzo groźni na własnym boisku. Nie raz już ucierali nosa faworyzowanym zespołom z ekstraklasy. Na pewno nie zlekceważymy przeciwnika.
Macie problemy kadrowe. Czy nie obawiacie się, że jeśli dojdzie do dogrywki, to opadniecie z sił?
- Będziemy chcieli zwyciężyć jeszcze w regulaminowym czasie gry.
Liczysz na grę w pierwszym składzie? Może już w Sanoku zagrasz?
- To zależy od trenera i od mojej dyspozycji. Na pewno meczu pucharowym chciałbym spróbować swoich sił, bo w lidze jest dużo ciężej i trzeba stawiać na bardziej doświadczonych zawodników niż ja.
Kibice domagają się zwycięstwa. Wspierają jednak was dzielnie u siebie i na wyjazdach. Kiedy dacie im radość ze zwycięstwa?
- Staramy się cały czas grać jak najlepiej. Niestety nie wychodzi. Walczymy w każdym spotkaniu o całą pulę. Brakuje nam szczęścia. Uważam, że następny pojedynek rozstrzygniemy na swoją korzyć.
A czy w szatni panuje dobra atmosfera?
- Oczywiście.