Gospodarze z Rybnika, którymi z ławki trenerskiej dowodził Jan Furlepa, od początku spotkania ruszyli do celu z wielką determinacją. Bramka padła jednak dopiero w 74. minucie gry po uderzeniu Daniela Ferugi z jedenastu metrów.
Przyjezdni nie mieli zbyt wielu okazji strzeleckich. W stronę Antonina Bucka niezbyt groźne piłki posyłali Krzysztof Bodziony, Rafał Grzelak i Tomasz Mokwa. Mimo to Wyspiarze zdołali wyrównać. - Chcieliśmy zagrać wysoko pressingiem i zaatakować od pierwszego gwizdka sędziego. Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz, pełen walki, bo my i ROW to drużyny walczące o utrzymanie - powiedział Mokwa, który rozegrał dobre zawody.
- Czułem się dobrze, jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Prawie siedemdziesiąt minut grałem na prawej pomocy - tam czuję się najlepiej. Później trener postanowił przesunąć mnie na prawą obronę, gdzie grywałem w okresie przygotowawczym. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudne spotkanie, w którym trzeba będzie walczyć o każdy centymetr boiska. Każdy punkt zarówno dla nas, jak i gospodarzy jest cenny - przyznaje 21-letni zawodnik.
Zdaniem młodzieżowca Floty arbiter pojedynku zbyt pochopnie wskazał na "wapno" dla drużyny Energetyka ROW. - To była kuriozalna sytuacja. Szereg błędów w obronie spowodował wybicie piłki do boku, tam zostawiłem futbolówkę przekonany, że ta jest poza linią boczną. Rywal zaczął się jednak przedzierać i potem był już rzut karny. Tak dokładnie to nawet nie wiemy do czego doszło w polu karnym. Dowiemy się po analizie meczu - komentuje sytuację z 74. minuty Tomasz Mokwa.
Chwilę później miejscowi mogli podwyższyć prowadzenie, ale Idrissa Cisse fatalnie spudłował, nie trafiając do pustej bramki. - Jestem zadowolony z sytuacji, gdzie przeciwnik nie podwyższył wyniku, ale on teraz to przeżywa, bo miał na nodze piłkę meczową. Dla nas oczywiście było to szczęśliwe i zmobilizowało nas, bo podnieśliśmy się i wywalczyliśmy remis - tłumaczy gracz świnoujścian.
Niewykorzystane sytuacje zielono-czarnych zemściły się w końcówce potyczki i sędzia Marciniak podyktował jedenastkę dla gości. Pewnym jej egzekutorem okazał się Piotr Kieruzel i zespół trenera Baniaka mógł wykonać kołyskę. - Kołyska była dla Szymona Gąsińskiego, któremu urodziła się córeczka. Bardzo mu gratulujemy - uśmiecha się piłkarz Floty.
- Każdy punkt w sytuacji, w jakiej się znajdujemy jest na wagę złota. Cieszymy się ze zdobytego oczka, ale przyjechaliśmy do Rybnika po trzy punkty. Przeciwnik stworzył sobie sytuację na 2:0, której nie wykorzystał. Gdyby tak się stało, moglibyśmy zapomnieć o jakiejkolwiek zdobyczy - przyznaje zawodnik rodem ze Słupska.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Kolejnym rywalem Wyspiarzy będzie Dolcan Ząbki, który w rundzie jesiennej wyszedł zwycięsko z pojedynku z Flotą. - Tym razem zagramy u siebie z Dolcanem. Każdy rywal ma swoje mocne i słabe strony na papierze. Ta liga pokazuje, że każdy może wygrać z każdym. Nawet w tej kolejce zdarzyły się zaskakujące wyniki, gdzie trudzili się pretendenci do awansu. My się nie boimy, musimy walczyć o każdy punkt i u siebie na pewno nie odstawimy nogi - puentuje Mokwa.