Piotr Misztal: W szatni padło kilka mocnych słów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Choć [tag=605]GKS Tychy[/tag] szybko stracił bramkę, dał radę się pozbierać i doprowadzić do remisu w meczu z Energetykiem ROW Rybnik. Bohaterem spotkania został [tag=16852]Piotr Misztal[/tag], który wiele razy ratował gości.

Wynik starcia strzałem z dystansu otworzył Łukasz Bałuszyński. Bramkarzowi tyszan pozostało tylko odprowadzić piłkę wzrokiem. - Zawodnikowi z Rybnika wyszedł chyba strzał życia. Byłem zaskoczony, dodatkowo futbolówka nabrała dziwnej rotacji i skręciła w prawą stronę - ocenia Misztal.

Ekipy Jana Żurka nie podłamała także strata Tomasa Docekala, który został ukarany czerwoną kartką w 30. minucie meczu. Przyjezdni mogli stracić kolejne bramki, lecz fantastycznie między słupkami spisywał się Piotr Misztal. - Nie czuję się bohaterem. Jeżeli drużyna ryzykuje, bo gra w osłabieniu i musi odrobić straty, to wiadomo, że sytuacje dla przeciwnika się zdarzają - mówi golkiper GKS-u Tychy, który bronił trudne strzały m.in. Bałuszyńskiego, Idrissy Cisse, czy Daniela Ferugi.

Gdyby nie Piotr Misztal drużyna GKS-u do Tychów wracałaby z niczym
Gdyby nie Piotr Misztal drużyna GKS-u do Tychów wracałaby z niczym

W newralgicznych momentach mógł liczyć na swoich defensorów. - Obrońcy wiele razy ratowali mi skórę, ja też im pomogłem i tak to powinno działać - dodaje 26-latek, któremu dopisało też szczęście.

Zespół z Tychów przetrzymał napór piłkarzy ROW-u Rybnik i za sprawą Pawła Smółki doprowadził do wyrównania, nie oddając go do końca zawodów. - Trzeba było się pozbierać. W pierwszej połowie gra nie bardzo nam się układała, ale kilka mocnych słów w szatni sprawiło, że w drugiej części spotkania potrafiliśmy grać skoncentrowani w obronie, nie popełniając wielu błędów. Czekaliśmy na tę jedną sytuację, no i się doczekaliśmy - uśmiecha się zawodnik GKS-u.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Źródło artykułu: