Dyspozycja podopiecznych Jana Żurka w meczu z rybniczanami nie należała do najlepszych nawet, gdy siły obu ekip były wyrównane. - Na pewno nie było tak, jak to sobie wyobrażaliśmy. Nasza gra była całkiem inna w osłabieniu. W dziesiątkę gra się inaczej, bo trzeba myśleć o tym, by dobrze się ustawić i zabezpieczyć tyły. Mimo to, potrafiliśmy momentami utrzymać piłkę i w drugiej połowie Bozia nam to oddała i wyrównaliśmy - uśmiecha się Wodecki.
26-latek często wykazywał aktywność na lewej flance jednak nie był on do końca zadowolony ze swojej postawy. - Pierwszy raz zagrałem na tym stadionie o punkty nie w barwach ROW-u. Inaczej to wtedy wygląda, chciałem pokazać jak najwięcej i wypaść jak najlepiej. Taka jest piłka, pisze różne scenariusze - dodaje zawodnik GKS-u Tychy.
Marcin Wodecki przed startem rundy wiosennej mógł trafić na Gliwicką, ale wybrał grę dla tyskiego zespołu kosztem Energetyka ROW Rybnik. - Był temat ROW-u, ale GKS bardziej o mnie się starał, dlatego podjąłem taką decyzję - komentuje piłkarz.
W pewnym momencie jego drużynie daleko było do jakiejkolwiek zdobyczy punktowej natomiast w 83. minucie gry nadarzyła się okazja, którą tyszanie skrzętnie wykorzystali. Wyrównującą bramkę z rzutu karnego zdobył Paweł Smółka. - Myślę, że z tego remisu trzeba się cieszyć, bo przebieg gry z pewnością nie wskazywał na to, byśmy mogli myśleć o wygranej - przyznaje "Pszczółka".
"Oczko" zdobyte w Rybniku nie poprawiło zanadto sytuacji tyszan w tabeli I ligi, ale może okazać się cenne w ostatecznym rozrachunku. Kolejnym rywalem zespołu trenera Żurka będzie Dolcan Ząbki, który na początku sezonu rozbił GKS aż 4:0. - Na pewno nie będzie to już to samo spotkanie. Będziemy chcieli wygrać i będziemy o to walczyli. O to przecież w piłce chodzi - deklaruje Wodecki.