Arkadiusz Dragon (II trener GKP): Przepraszam w imieniu trenera Jakołcewicza, że nie przybył na konferencję prasową. Co do meczu, mogę powiedzieć tylko tyle, że bardzo zależało nam na zwycięstwie. Cieszymy się z tego wyniku. To nasze pierwsze zwycięstwo na wyjeździe, dlatego tym bardziej nas cieszy, po tych naszych niepowodzeniach, kiedy przegraliśmy 4 mecze pod rząd i to w dosyć wysokich rozmiarach. Mimo że nie było pięknej gry, to ważniejsza była skuteczność.
Emil Drozdowicz (napastnik GKP): I nam, i gospodarzom zależało na zwycięstwie. Boisko nie sprzyjało ładnej grze, więc było dużo walki. Całe szczęście, że wygraliśmy ten mecz. Wiadomo było, że ten kto wygra, to wyskoczy z czerwonej strefy. Mam nadzieję, że podskoczymy wyżej, bo miejsce w strefie spadkowej nie było dobre dla nas. Nawet nie wiedzieliśmy, że trener jest zagrożony. O tym nie rozmawiało się. Graliśmy jak w każdym meczu. Cieszę się, że w końcu wygraliśmy, bo brakowało nam tego. Od ładnych paru meczów nie mogliśmy zdobyć punktów.
Maciej Malinowski (kapitan GKP): Oczywiście, że to pierwsze zwycięstwo na wyjeździe cieszy. Tym bardziej, że przegraliśmy 4 mecze z rzędu. Przyjechaliśmy do Lublina po zwycięstwo, bo za wszelką cenę chcieliśmy przełamać tę passę. Przez dużą część I połowy nikt nie chciał nadziać się na kontrę. Były to raczej szachy, które my wygraliśmy. W tabeli jest duży ścisk. Każde zwycięstwo mocno przybliża nas do środka tabeli. Motor nie miał klarownych sytuacji, ale my właściwie też ich nie mieliśmy. Zrobiliśmy jakieś zagroże$nie i strzeliliśmy, co mieliśmy strzelić.
Piotr Ruszkul (napastnik GKP): Bardzo cieszymy się, że zwyciężyliśmy. Tym bardziej, że Motor, tak jak my, walczy o utrzymanie i w tym momencie przeskakujemy go w tabeli. Graliśmy do końca. Byliśmy naprawdę zmotywowani. Ostatnio 4 mecze nam nie wyszły i mieliśmy lekki kryzys. Mam nadzieję, że teraz z niego wyszliśmy. Nie zagraliśmy super meczu. Na boisku była tylko i wyłącznie walka. Z odrobiną szczęścia wygraliśmy ten mecz. Z całym szacunkiem dla miasta i drużyny, ale tutaj nie da się grać w piłkę. To najgorsze boisko w I lidze, na jakim grałem do tej pory.
Ryszard Kuźma (trener Motoru): Gratuluję zwycięstwa drużynie gości. Na pewno nie tak wyobrażałem sobie ten dzisiejszy mecz. Gra w ogóle nam się nie układała, więc trudno powiedzieć cokolwiek mądrego. Trudno mi na gorąco szukać przyczyn. W ogóle do głowy nie przyszłoby mi, że zespół może grać tak, jak dzisiaj, nawet w najczarniejszych myślach. Drużyna Gorzowa wykorzystała jeden błąd, który przydarzył się Misztalowi i całej linii obrony. On był następstwem po prostu słabej gry Motoru. Wynikał z braku mentalnego przygotowania piłkarzy do dzisiejszej gry.
Przemysław Mierzwa (bramkarz Motoru): Ta porażka boli nas wszystkich, nie tego spodziewaliśmy się. Mecz był bezbarwny, bez sytuacji zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Po raz kolejny, po głupim, szkolnym błędzie tracimy bramkę w I połowie. Cóż z tego, że w drugiej cały czas jesteśmy na połowie przeciwnika, kiedy nie potrafimy wykorzystać tej optycznej przewagi. Ta druga bramka to chyba kwestia tego, że wszyscy myśleli już, że przejmiemy piłkę i spróbujemy strzelić, ale to skończyło się źle dla nas. Nie jest dobrze. Musimy siąść, porozmawiać i zastanowić się nad tym, co się dzieje. Po takiej porażce nie ma chęci do niczego.
Dawid Ptaszyński (obrońca Motoru): Z takim przeciwnikiem u siebie powinniśmy wygrywać. Nie idzie nam już od kilku meczów. Musimy się podnieść. Może ta przerwa dobrze wpłynie na naszą postawę. Taki jest sport, raz się wygrywa a raz przegrywa. W tej drużynie jest potencjał, ale niestety nam nie idzie. Normalnych treningów nie mamy praktycznie od miesiąca, ale nie możemy tego na nic zrzucać. Mamy pretensje wyłącznie do siebie. Naprawdę nie jest dobrze.
Przemysław Żmuda (obrońca Motoru): Nasza sytuacja staje się dramatyczna. Przegraliśmy u siebie mecz po słabej grze. Nie ma nic na nasze usprawiedliwienie. Pozostaje mi tylko przeprosić kibiców za taki występ.