Stanislav Levy: Dla mnie rok jeszcze się nie skończył, nie mam urlopu

- Dla mnie się jeszcze rok nie skończył, bo ja nie zaczynam urlopu - powiedział Stanislav Levy, który zdradził także, jak będą wyglądały zimowe przygotowania Śląska Wrocław.

Dla piłkarzy Śląska Wrocław runda jesienna przedłużona o kolejki wiosenne dobiegła już końca. Zawodnicy udali się na urlopy, a Stanislav Levy razem z decydentami wrocławskiej piłki głowi się co zrobić, aby wyciągnąć zespół z kryzysu. We Wrocławiu słychać już nawet pierwsze głosy, aby Levego zdymisjonować. - Każdy ma prawo do swojego zdania. Dla mnie jest najważniejsze, żebym miał absolutnie czyste sumienie, że robię wszystko po to, aby było lepiej - skomentował szkoleniowiec.

Sam opiekun WKS-u przyznaje, że nie jest zadowolony z pozycji w tabeli swoich piłkarzy. To akurat dziwić nikogo nie może. - Jeżeli zawodnik czy trener jest zadowolony, to jest to krok do tyłu. Zawsze można zrobić więcej i musimy to zrobić - powiedział trener.

Stanislav Levy teraz udał się na poszukiwania miejsca, gdzie wrocławianie będą przygotowywać się do rundy wiosennej. - Dla mnie się jeszcze rok nie skończył, bo ja nie zaczynam urlopu. Od razu po meczu z Piastem wieczorem lecę do Beleku, potem jadę jeszcze w piątek na inny wyjazd, na obserwację. Dla mnie sezon jeszcze się nie skończył, nie mam urlopu. Jeżeli mamy 13. miejsce w tabeli, to nie mogę myśleć o spokojnym odpoczynku. Będę dalej ciężko pracował, żeby było lepiej - zaznaczył szkoleniowiec.

- Mamy w planie dwa obozy. Pierwszy miał być w Turcji, drugi na Cyprze, ale ze względu na to, że w terminie tego drugiego na Cyprze nie będzie sparingpartnerów, których byśmy oczekiwali, chcemy zrobić dwa obozy w Turcji. Jednym z powodów też jest to, że w poprzednim roku, kiedy tu w Polsce trenowaliśmy na podgrzewanej płycie, koszty były dużo wyższe niż obu zgrupowań tam - dodał Levy.

- Terminy obozów byłyby od 13 do 20 stycznia. Potem na krótko powrót do Wrocławia i od 24 do 3 lutego drugie zgrupowanie. Na pierwszym byłyby dwa sparingi, na drugim trzy do czterech - podsumował trener brązowych medalistów mistrzostw Polski.

Komentarze (0)