Już przed meczem z Widzewem Łódź Stanislav Levy zaskoczył chwaląc outsidera rozgrywek. - Będzie ciężko. Obserwowaliśmy Widzew w meczu z Koroną. Z Pawłem Barylskim byliśmy w Kielcach oraz w Zabrzu. To drużyna, która walczy od pierwszej do ostatniej minuty. Ma sporo dobrych zawodników. Musimy być skoncentrowani, nie możemy ich zlekceważyć - komentował opiekun Śląska Wrocław. Później poszedł jeszcze dalej.
- Widzew przeciwko Koronie był lepszym zespołem, ale czerwona kartka zadecydowała o wyniku spotkania. Jest tam sporo dobrych zawodników, jak choćby Visnakovs, Melunović. W Łodzi grają trochę innym system, inna taktyką. Bardziej odważnie. Starają się grać pressingiem i musimy być na to przygotowani - dodał szkoleniowiec.
Warto jednak podkreślić, że Śląsk w tym sezonie miał walczyć o mistrzostwo Polski. W Łodzi natomiast rozpaczliwie zbierano piłkarzy, a głównym celem jest utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. Na razie idzie to opornie, bowiem Widzew jest ostatni w tabeli. Śląskowi wcale jednak nie wiedzie się lepiej. Zespół WKS-u ma na swoim koncie zaledwie 23 punkty i traci już kilka oczek do czołowej ósemki. Brązowi medaliści mistrzostw Polski legitymują się też fatalnym bilansem potyczek wyjazdowych. Na dziesięć meczów rozegranych na obcych boiskach wrocławianie wygrali zaledwie raz, pięciokrotnie zremisowali i cztery razy z boiska schodzili pokonani. Teraz podzielili się punktami w Łodzi.
- Myślę, że od pierwszych minut było widać, która drużyna bardziej chciała grać w piłkę. Widzew był nastawiony na grę z kontry i stałe fragmenty. My cały czas próbowaliśmy, mieliśmy kilka stuprocentowych sytuacji. Pod bramką przeciwnika zabrakło nam skuteczności, dlatego wywozimy z Łodzi jeden punkt. W każdym meczu oddajemy więcej strzałów, mamy większe posiadanie piłki i więcej dośrodkowań, niż rywale. Brakuje nam jednak agresji w końcówkach. To kosztowało nas w tej rundzie kilka punktów - powiedział trener zielono-biało-czerwonych.
Przed Śląskiem teraz spotkanie na własnym stadionie z Piastem Gliwice. Jeżeli drużyna Stanislava Levego tego spotkania nie wygra, to we Wrocławiu zanosi się na bardzo gorącą zimę.