Po wysokim zwycięstwie nad SPR Chrobrym Głogów drużyna Górnika Zabrze zamierza pójść za ciosem i sięgnąć po drugi z rzędu komplet punktów po starciu z Gwardią Opole. Beniaminek nie należy do najsilniejszych ekip PGNiG Superligi Mężczyzn, ale nikt w śląskim zespole nie zamierza opolan lekceważyć.
Dodatkowego smaczku sobotniej rywalizacji dodaje fakt, że w drużynie Gwardii występuje kilku byłych graczy Górnika, spośród których niektórzy zabrzańskie barwy reprezentowali jeszcze w poprzednim sezonie. Wystarczy wspomnieć takich zawodników jak: Piotr Adamczak, Remigiusz Lasoń, Grzegorz Garbacz, Michał Szolc czy Paweł Swat.
- Wiadomo, że połowa drużyny Gwardii to taki zabrzański zaciąg. Na przyjaźń będzie czas przed i po meczu. W trakcie spotkania liczy się tylko walka, o to przecież chodzi w piłce ręcznej. Stawiamy sobie konkretny cel: zagrać w sobotę taki mecz, jak tydzień temu przeciwko Chrobremu Głogów - zapowiada Łukasz Kandora, doświadczony kołowy zabrzan.
Przed sobotnim meczem na "Kondim" spoczywać będzie duża odpowiedzialność. Pozostaje on bowiem jedynym gotowym do gry obrotowym górniczej drużyny. Na co dzień rywalizujący z tym o miejsce w składzie Daniel Żółtak, Dariusz Mogielnicki i Tymoteusz Piątek zmagają się z urazami. Dwóch pierwszych w Opolu na pewno nie zagra, a występ tego ostatniego stoi pod dużym znakiem zapytania.
Czy Kandora będzie w stanie spędzić na placu gry całe spotkanie? - Jasne, że da się zagrać mecz bez zmiany, ale to nie jest jedyne wyjście z tej sytuacji. Zawsze można się zmieniać do obrony i w ten sposób złapać chwilę oddechu. Jest już przygotowany plan awaryjny. Mamy na tyle szeroką kadrę, że powinien się udać - uspokaja gracz drużyny z Wolności.