Zachowaliśmy się fatalnie i przegraliśmy mecz - komentarze po meczu OKS 1945 Olsztyn - KSZO Ostrowiec

Katem Ostrowczan w spotkaniu 14. kolejki ligowej okazał się 18 - letni zawodnik OKS-u Mateusz Różowicz, który dwukrotnie pokonał golkipera KSZO, Rafała Kwapisza. Bramka strzelona przez Kelechi Iheanacho w 80. minucie na niewiele się zdała, bo podopieczni trenera Wiesława Wojno wrócili do domu bez punktów.

Andrzej Nakielski (trener OKS 1945 Olsztyn): Mecz był na niezłym poziomie, było dużo sytuacji. Rzadko się zdarza, żeby było tyle walki, chłopcy bardzo dużo walczyli. Myślę, że trener Wojno nie powinien się martwić, bo KSZO to murowany faworyt do awansu, mimo że zgubił w Olsztynie trzy punkty ale uważam, że był to jeden z lepszych zespołów, które grały w Olsztynie. Faktycznie, goście mieli słabszą skuteczność, my troszkę lepszą. Widowisko było wspaniałe, na bardzo dobrym poziomie drugoligowym. To zwycięstwo to jeden z większych sukcesów drużyny, którą prowadzę. My jesteśmy bardzo młodym zespołem, nie wzmocniliśmy się, tylko wręcz osłabiliśmy. W tej chwili mamy na rezerwie dwóch starszych zawodników, reszta to 17- i 18-latkowie. Wielkie gratulacje dla chłopaków, bo zrobili dzisiaj coś naprawdę wspaniałego. My z chłopakami tworzymy monolit i wygrana z KSZO Ostrowiec to był chyba największy sukces tej drużyny. Myślę, że można postawić na to, że KSZO w pierwszej trójce na pewno będzie.

Mateucz Różowicz (napastnik OKS Olsztyn): Zagraliśmy mecz z renomowanym przeciwnikiem, posiadającym w swych szeregach bardzo dobrych zawodników z pierwszoligową przeszłością. Cieszymy się ze zwycięstwa, oraz osobiście, ze zdobytych dwóch bramek. Wszedłem na boisko w drugiej połowie, znalazłem się tam gdzie miałem być i wykonałem swoje zadanie, strzelając dwie bramki. Mógł wygrać KSZO, mogliśmy wygrać my. Obie drużyny miały wiele dobrych sytuacji, jednak to my zachowaliśmy więcej zimnej krwi i dzięki temu wygraliśmy. Ostatnio to szczęście nam nie dopisywało, ale dziś mieliśmy go więcej.

Daniel Iwanowski (bramkarz OKS Olsztyn): Musieliśmy się sprężyć po tak wysokiej porażce 5:1, jakiej doznaliśmy w poprzedniej kolejce. Ta porażka nas dodatkowo zmotywowała. Mam nadzieję, że teraz kibice w nas uwierzą. W meczu z KSZO, wróciliśmy z piekła do nieba, przegrywając 1:0 a wygrywając mecz 1:2. To jest właśnie piłka nożna, nieprzewidywalny sport.

Wiesław Wojno (trener KSZO): Chcę złożyć gratulacje trenerowi Nakielskiemu i jego drużynie. Wygrali spotkanie po ciężkiej walce w której byli skuteczniejsi. Jeżeli chodzi o samo widowisko, to na pewno mecz był bardzo dobry. Z jednej i drugiej strony była bardzo duża ilość sytuacji podbramkowych, było dużo walki, agresywności i niezłych popisów technicznych, praktycznie w tym meczu było wszystko. Ja mogę mieć pretensje o to, że zagraliśmy mało konsekwentnie w obronie, stąd strata dwóch bramek oraz po raz kolejny zagraliśmy mało skutecznie w ataku. Gdybyśmy z tych stworzonych sytuacji wykorzystali jeszcze dwie lub trzy to wynik mógłby być zupełnie inny. Zwracałem zawodnikom uwagę, że musi być konsekwencja gry, że nie możemy się nadmiernie cieszyć. Nasz zespół w tym składzie obrony powinien pewnie utrzymać ten wynik. W Olsztynie nie wystąpił Dziewulski, który ma problemy z achillesem, a jest "żelaznym" wchodzącym, zabrakło również Kanarskiego, który odczuwa starą kontuzję. Nie był zdolny do gry, ból mu tak dokuczał, że zdecydował się pozostać w Ostrowcu i przez kilka dni podleczyć się. Kanarski ma problemy z pachwinami. Jak prowadziłem pierwszy trening KSZO, to spytałem się go, dlaczego nie uderza prawą nogą. On mi jasno powiedział, że bardzo oszczędza tą nogę, żeby grać i stąd czasami jest jego słabsza dyspozycja, bo wtedy ustawia się na lewą nogą, która nie jest jego dominującą nogą. Stara się pomagać zespołowi na tyle, na ile może, bo to bardzo ambitny zawodnik.

Mikołaj Skórnicki (obrońca KSZO): Znowu strzelamy bramkę i znowu szybko ją tracimy. Tym razem dwie, po ciężkich do wytłumaczenia błędach. Zdobyliśmy bramkę, cofnęliśmy się, żeby utrzymać się przy piłce i straciliśmy dwie bramki. Zastanawiam się, jak to się stało, bo było nas pięciu w polu karnym, a przypadkowa wrzutka skończyła się zdobyciem bramki przez OKS. Ciężko to tak na gorąco ocenić, ale trener widział to lepiej i będziemy to zapewne analizować.

Łukasz Matuszczyk (obrońca KSZO): Jeśli chodzi o zdobytą bramkę, to dołączyłem się do akcji ofensywnej, dostałem dobre podanie od Mikołaja Skórnickiego. Zauważyłem Kelechi Iheanacho i Tomka Żelazowskiego, jak wchodzą w pole karne. Dograłem piłkę i Keli strzelił, ale cóż tego, skoro potem straciliśmy dwa gole.

Po tych czterech dniach trudno coś powiedzieć, bo znowu strzelamy bramkę i szybko ją tracimy. Podobny scenariusz jak w Łomży – coś zawodzi. Nie umiemy utrzymać z tyłu wyniku, zagrać konsekwentnie do końca.

Adrian Frańczak (pomocnik KSZO): Zachowaliśmy się fatalnie i przegraliśmy mecz. Prowadzimy 1:0 i przegrywamy 1:2. W sumie niewiadomo z czego, bo zamiast prowadzić grę, dostajemy dwie bramki. Miałem dobrą sytuację w pierwszej połowie, chciałem oszukać bramkarza, ale ten wcześnie się położył. Mogłem strzelić na siłę, jednak próbowałem strzelić po rogu. Nie udało się, bardzo żałuję tej sytuacji, bo mecz mógłby potoczyć się inaczej.

Później, nawet nie wiem w której minucie, jeden z zawodników kopnął mnie w twarz. Wcześniej dwa razy oberwałem podobnie, ale delikatnie. Tym razem wyprzedziłem zawodnika, a on próbował przerzucić piłkę górą i czubkiem buta uderzył mnie z dużą siłą w twarz. Oko mi się całkowicie zamknęło, w ogóle nie widziałem na nie. Poprosiłem o zmianę, bo nie dało się grać patrząc tylko na jedno oko. Zresztą do tej pory nie udało mi się tego oka otworzyć. Pewnie nie obejdzie się bez wizyty u okulisty.

Komentarze (0)