Marek Kamiński wstrząsnął składem Warty Poznań: Do odważnych świat należy

W meczu z Gryfem Marek Kamiński zamieszał składem, mimo to Warta zwyciężyła 3:2 i utrzymała pozycję lidera. Trener miał zastrzeżenia do gry obronnej, ale podjętych decyzji by nie zmienił.

W podstawowym składzie zielonych zabrakło m. in. Grzegorza Rasiaka (po raz pierwszy w sezonie), Michała Golińskiego i Michała Ciarkowskiego. Od 1. minuty zagrali natomiast Karol Gregorek i Mateusz Maruniak. Ten eksperyment powiódł się średnio, bo w pierwszej połowie ekipa ze stolicy Wielkopolski nie zagrała na miarę oczekiwań. Mimo to szkoleniowiec podkreślił, że gdyby miał podejmować decyzje jeszcze raz, byłyby one identyczne.

- Zaryzykowałem, ale do odważnych świat należy. Wyciągnąłem wnioski po poprzednim pojedynku z Odrą Opole, poza tym chcieliśmy po prostu zaskoczyć przeciwnika. Strategia była taka, że zawodnicy, którzy dotąd decydowali o naszych wygranych, w odpowiednim momencie wejdą na boisko i tak też było. Nie żałuję ani jednej roszady, mimo że przed przerwą nie wszystko funkcjonowało idealnie. Rywal okazał się mocny i to też miało wpływ na obraz gry - powiedział Marek Kamiński.

Po raz pierwszy w obecnym sezonie na szpicy wystąpił Paweł Piceluk. Ten ruch był akurat bardzo udany, bo 25-latek zdobył gola i cały czas nękał defensorów Gryfa. - Ustawienie go na tej pozycji było czymś nowym, myślę, że także dla przeciwnika. Wiadomo, że sposób gry z Rasiakiem jest inny niż z Picelukiem. Paweł zaliczył dobry występ i rywalizacja w ataku robi się coraz większa. Przed nami tydzień treningów i zobaczymy kto wywalczy miejsce w składzie na potyczkę z Błękitnymi Stargard Szczeciński - dodał.

Największe zastrzeżenia Kamiński miał do gry obronnej. Trudno się dziwić, wszak obie bramki dla drużyny z Wejherowa padły po rzutach rożnych i zdobył je ten sam zawodnik - Przemysław Kostuch. - Utrata dwóch goli po stałych fragmentach to efektów błędów indywidualnych. Dlatego mimo zdobycia kompletu punktów, na pewno nie będzie miło na odprawie. Jeżeli wiemy jak przeciwnik bije kornery i wszystko sobie przed spotkaniem organizujemy, to takie pomyłki nie mają prawa się zdarzać - zakończył szkoleniowiec.

Źródło artykułu: