Przed pierwszym gwizdkiem sędziego w Kielcach była ogromna wiara w sukces i zwycięstwo z Ruchem. Nadzieja ta została wzmocniona również przez trafienie Przemysława Trytki z 11. minuty. Później jednak wszystko zaczęło się zmieniać. - Nie wiem co się stało. Będziemy wyciągać wnioski na analizie tego meczu. Ruch sprowadził nas na ziemię - powiedział Maciej Korzym.
"Korzeń" nie wiedział gdzie należy szukać powodów tak nagłej zmiany w postawie Korony. Odrobinę więcej na ten temat do powiedzenia miał strzelec jedynego gola dla gospodarzy, Przemysław Trytko. - Gra się nie kleiła. Nie dam diagnozy co się stało, czemu tak wyszło. Tak na szybko mogę powiedzieć, że w meczu z Jagiellonią wszystko nam wychodziło, tym razem było inaczej. Wtedy wygraliśmy 4:1, a teraz to goście wygrali 4:1.
Trytko nie ukrywał, że Niebiescy zasłużenie zgarnęli komplet punktów. - Wydawało się, że dobrze zaczęliśmy. Strzeliliśmy szybko bramkę, z boiska wyglądało na to, że w miarę kontrolujemy przebieg spotkania. Kiedy wróciłem spod prysznica było już 1:1. Strzelili nam jeszcze przed przerwą kolejnego gola i ostatecznie przegraliśmy z Ruchem, który był lepszą drużyną.
W 14. minucie środowego pojedynku 26-latek musiał opuścić murawę z powodu kontuzji. - Przy wyskoku poczułem ból w mięśniu dwugłowym. Odwróciłem głowę i jeszcze sam siebie oszukiwałem, że może nic, no ale... W Krakowie raczej nie zagram - mówił zawiedziony.
Sytuacja kielczan w tabeli znów się pogorszyła. Odmienić to miała wygrana z chorzowianami. Tej jednak zabrakło. Teraz zespół Pachety czeka ciężki bój z rewelacją rundy - Cracovią. - Każdy mecz jest dla nas arcyważny, bo punktów mamy tyle ile mamy, zdajemy sobie z tego wszyscy sprawę - stwierdził Trytko. Czy złocisto-krwiści będą jednak w stanie szybko pozbierać się po takim ciosie? - Kto jak nie my? Przecież musimy - uważa z kolei Maciej Korzym.