Gerardo Martino ustawił Barcę zgodnie z oczekiwaniami. Największy znak zapytania mieliśmy przy jednym miejscu w linii ataku i ostatecznie zamiast Pedro Rodrigueza czy Alexisa Sancheza szansę od pierwszego gwizdka otrzymał Cesc Fabregas. Prawdziwą rewolucję mieliśmy za to w zespole Realu Madryt.
Chyba nikt nie był w stanie przewidzieć podstawowej jedenastki Królewskich. Carlo Ancelotti zamienił system z 4-2-3-1 na 4-3-3. Dodatkowo rolę defensywnego pomocnika odgrywał nominalny obrońca - Sergio Ramos, a na szpicy w miejscu Karima Benzemy pojawił się Gareth Bale.
Taktyka włoskiego szkoleniowca zdecydowanie nie sprawdziła się w pierwszej połowie. Zbyt wielu pomocników było ustawionych defensywnie, przez co Victor Valdes praktycznie pozostawał bezrobotny. Dodatkowo bardzo skutecznie kryty był Cristiano Ronaldo, a Gareth Bale po kontuzjach wciąż nie jest piłkarzem, który jeszcze nie tak dawno fantastycznie prezentował się w Premier Legue.
Tymczasem Barca grała swoje i defensywną skałę Realu rozkruszyła w 19. minucie. Ostatnio krytykowany Andres Iniesta wypuścił lewą stroną pola karnego Neymar, który bardzo sprytnie po rykoszecie umieścił piłkę w siatce tuż przy długim słupku.
Co ciekawe, niewidoczny nie był tylko gwiazdor Realu Madryt, ale również FC Barcelony. Lionel Messi grał wyraźnie za linią napadu, nie ruszał wraz z atakami i ciągle szukał wolnego miejsca, ale głównie przed polem karnym.
Po zmianie stron Królewscy wyszli już ofensywniej ustawieni z myślą o wyrównaniu. Widowisko od razu nabrało rumieńców, a Królewscy byli bardzo bliscy zdobycia upragnionego gola. Ataki większą liczbą piłkarzy sprawiły, że defensywa Barcy już nie radziła sobie tak idealnie z przykryciem przyjezdnych gwiazd i o swoim kunszcie przypomniał Valdes, dla którego było to prawdopodobnie ostatnie El Clasico na Camp Nou.
Golkiper reprezentacji Hiszpanii świetnie bronił uderzenia Sami Khediry i Ronaldo. Dodatkowo miał wiele szczęścia przy atomowym strzale Benzemy z dystansu, po którym zatrzęsła się cała poprzeczka, a swoje "trzy grosze" dorzucił sędzia Undiano Mallenco, który przymknął oko na starcie Javiera Mascherano i Ronaldo w polu karnym Barcy. Jeśli należał się Królewskim karny, to Argentyńczyk powinien wylecieć z boiska.
Zamiast tego 9 minut po wejściu na boisko kapitalnym lobem popisał się Alexis Sanchez, który otrzymał podanie od Neymara. Gości stać było jedynie na honorowe trafienie w doliczonym czasie gry Jese Rodrigueza.
W poprzednich pięciu El Clasico Barca ani razu nie wygrywała. Wszystko za sprawą Jose Mourinho, którego serii nie przedłużył Carlo Ancelotti. Włoch przegrał spotkanie pod względem taktycznym - w pierwszej połowie jego ekipa nie istniała, Bale musi jeszcze poczekać na swoją szansę, a przez pełne 90 minut na boisku zabrakło niezwykle aktywnych Isco czy Alvaro Moraty. Były trener AC Milan czy PSG zdecydowanie przekombinował z ustawieniem jedenastki, a mina zdziwionego Ramosa przed pierwszym gwizdkiem idealnie to potwierdza.
FC Barcelona - Real Madryt 2:1 (1:0)
1:0 - Neymar 19'
2:0 - Sanchez 79'
2:1 - Jese Rodriguez 90+1'
Składy:
FC Barcelona: Valdes - Alves, Pique, Mascherano, Adriano - Busquets, Iniesta (77' Song), Xavi - Fabregas (70' Sanchez), Messi, Neymar (84' Pedro).
Real Madryt: Diego Lopez - Carvajal, Pepe, Varane, Marcelo - Khedira, Sergio Ramos, Modrić - Di Maria (76' Jese Rodriguez), Ronaldo, Bale (61' Benzema).
Żółte kartki: Busquets, Adriano (FC Barcelona) oraz Sergio Ramos, Bale, Khedira, Marcelo, Ronaldo (Real).
Sędzia: Undiano Mallenco.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)