Marcin Ziach: Emocje po meczu ze Śląskiem Wrocław już opadły? Jakie wnioski się nasuwają?
Krzysztof Mączyński: W poniedziałek mieliśmy analizę tego spotkania. To, że wygraliśmy mecz jest budujące, ale było na boisku zbyt dużo mankamentów w naszej grze. Śląsk stworzył sobie za dużo okazji bramkowych i nad tym musimy popracować. Możemy się cieszyć, że ten mecz wygraliśmy, bo wiadomo, że takie zwycięstwo buduje. Nasza postawa w defensywie pozostawiała jednak wiele do życzenia.
W kolejnym meczu przy Roosevelta wyrywacie rywalowi punkty praktycznie w ostatniej akcji. Poprzednio tak było z Zawiszą Bydgoszcz.
- Piłka nożna jest tak specyficznym sportem, że co ci da, to zabierze. W poprzednim sezonie to my traciliśmy bramki i przegrywaliśmy mecze w końcówkach. W tym sezonie z Ruchem też bramkę straciliśmy w ostatniej minucie gry. Teraz role się odwróciły i przekonaliśmy się, że bez względu na wynik warto grać i walczyć do samego końca, bo to się opłaca.
Pierwsza połowa wyglądała tak, jakbyście po raz pierwszy spotkali się na boisku. Trener Adam Nawałka też był zupełnie bezsilny.
- Obraz naszej gry przed przerwą zamazały dwie stracone bramki. Posiadanie piłki - moim zdaniem - przemawiało na naszą korzyść. Śląsk po prostu stwarzał sobie okazje do zdobycia bramki. Dwie z nich wykorzystał, a jedną czy dwie kolejne zmarnował. To zamazało obraz tej gry, bo to nie było tak, że my nie wiedzieliśmy, po co wyszliśmy na boisko. W drugiej połowie sytuacja wynikła z dwóch straconych bramek zmusiła nas do jeszcze aktywniejszej postawy i to przyniosło skutek.
W przerwie nie było chwili zwątpienia, że jest już pozamiatane i w drugiej odsłonie zagracie jedynie o odzyskanie twarzy?
- Przed wyjściem na drugą połowę powiedziałem chłopakom w szatni, że jeśli tak grający Śląsk był nam w stanie strzelić dwie bramki, to my jesteśmy w stanie im dołożyć trzy. Byliśmy przekonani, że jeśli oni potrafią, to my też jesteśmy w stanie. Trener też dołożył swoje uwagi i to pomogło. Przede wszystkim jednak jesteśmy profesjonalistami i nieważne czy wygrywasz czy przegrywasz - musisz grać do końca. To się potwierdziło i pokazało, że dla takich chwil warto grać w piłkę.
Siedzi w waszych głowach to, że jeszcze mecz, może dwa i trenera Nawałki przy Roosevelta zabraknie?
- To są spekulacje prasowe. Dopóki nie ma ostatecznej decyzji, kto zostanie selekcjonerem, to my sobie tym naprawdę nie zaprzątamy głowy. Wiadomo, że jeśli trener taką propozycję otrzyma, to będzie spełnienie jego zawodowych aspiracji. Póki co jednak trener jest z nami i skupiamy się, by zgarnąć trzy punkty w Białymstoku, a potem w każdym kolejnym meczu.
Nie odbieracie od trenera sygnałów, że do tego rozstania może faktycznie w najbliższym czasie dojść?
- Trener Nawałka ma swój charakter i swoją filozofię. Do momentu, dopóki będzie pracował w Górniku, będzie na pewno dawał z siebie wszystko. Robił to przez ostatnie miesiące i robi to teraz, więc my nie mamy podstaw, by się zastanawiać nad tym, czy trener odejdzie jutro, za tydzień, czy za rok. Mamy tutaj jeszcze robotę do zrobienia i dopóki trener będzie z nami, będziemy wspólnie robić wszystko dla dobra Górnika.
Podobno z ust trenera Nawałki padła deklaracja, że kiedy rozmowy będą sfinalizowane, to drużyna dowie się o tym jako pierwsza.
- Takie słowa faktycznie padły i myślę, że miało to na celu skupienie naszej uwagi na codziennych obowiązkach, a nie medialnych domysłach czy spekulacjach. Trener powiedział, że kiedy jego sytuacja będzie jasna, to na pewno dowiemy się jako pierwsi. To nie jest jednak nasza sprawa i dopóki będzie z nami, ramię w ramię walczymy o punkty dla naszego klubu.
W twojej opinii cechy charakterologiczne - bo to główna siła trenera Nawałki, obok niezłego warsztatu - pozwolą mu osiągnąć sukces z kadrą narodową?
- Trener Nawałka ma bardzo dobry charakter, jeśli chodzi o prowadzenie zespołu. Jest człowiekiem specyficznym, który swoim zaangażowaniem i miłością do zawodu daje nam naprawdę dużo. Jestem zdania, że jeśli to on zostanie selekcjonerem reprezentacji Polski, to będzie to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Naprawdę może on naszej kadrze dać dużo jakości.
Może dać dużo jakości kadrze, ujmując jej Górnikowi. Jesteście dziś wiceliderem tabeli i kandydatem do wicemistrzostwa rundy jesiennej...
- Mówienie na jakim miejscu tę rundę skończymy dziś ma najmniejszego sensu. My nie jesteśmy od tego, żeby mówić o co gra w tym sezonie Górnik. Górnik gra o jak najlepszy wynik w każdym kolejnym meczu. Mamy nauczkę z poprzedniego sezonu, kiedy też media i całe otoczenie nas pompowały, że gramy o mistrzostwo i puchary, a wszyscy wiemy jak wyszło. Piłka jest tak przewrotnym sportem, że dziś jesteś na szczycie, a pojutrze możesz być na dnie. Zbieramy punkty w każdym meczu, a dopiero potem zobaczymy na ile w tym sezonie byliśmy efektywni.
O tamto doświadczenie jesteście dziś bogatsi. To w waszych boiskowych poczynaniach widać.
- Bo nasza filozofia jest prosta. Wychodzimy na boisko nie po to, żeby odbębnić 90 minut, a żeby wygrać mecz. Po końcowym gwizdku skupiamy się na kolejnym wyzwaniu, a rozliczać będą nas po sezonie.
Ta chimeryczna w tym sezonie Jagiellonia to rywal nieprzewidywalny.
- Jaga jest bardzo dobrym zespołem. I piłkarsko, i fizycznie nie należą do słabeuszy tej ligi. Mają w kadrze bardzo dobrych zawodników i do tego meczu przygotowujemy się z takim samym nastawieniem jak do potyczki z Legią Warszawa czy każdym innym rywalem. Mamy szacunek do przeciwnika, na pewno go nie zlekceważymy. Jeśli chodzi o jakość piłkarską, Jagiellonia to naprawdę solidny zespół.
O tym, że Białystok to dla drużyn ze Śląska teren trudny świadczyć może chociażby wysoka klęska Ruchu Chorzów (0:6).
- Każdy mecz jest inny i nie wyciągałbym z tego jakichś daleko idących wniosków. Niejednokrotnie kluczowy wpływ na wynik ma dyspozycja dnia. My jedziemy do Białegostoku, by wygrać i umocnić się na pozycji w tabeli, którą zajmujemy. Celem minimum i maksimum są trzy punkty, dlatego na pewno na boisku zostawimy serducho i będziemy się bić o całą pulę.
Więcej newsów ze świata futbolu znajdziesz na naszym profilu na Facebooku!