Wojtkowiak po dłuższej przerwie wrócił do reprezentacji Polski i z Ukrainą wystąpił na nietypowej dla siebie pozycji lewego obrońcy. - Nie ma dla mnie różnicy, czy to prawa, czy lewa strona - założenia taktyczne są te same. Na pewno będę pamiętał ten mecz... Szkoda, bo cały mecz czułem się dobrze. Dobrze to wyglądało, jako drużyna graliśmy dobrze, agresywnie i szkoda, bo jedno złe obliczenie toru lotu piłki i przegrywamy - mówił Wojtkowiak po końcowym gwizdku przed kamerami TVP Sport.
Ukraińcy zdobyli zwycięskiego gola po tym, jak w 64. minucie z dośrodkowaną z lewej flanki w pole karne Polski piłką minął się Wojtkowiak. - Za bardzo zszedłem do środka i gdzie tam później zabrakło mi pół kroku - tłumaczy wychowanek Celulozy Kostrzyn.
Dla Polski to koniec walki o wyjazd do Brazylii na mistrzostwa świata, ale nie koniec gier eliminacyjnych. 15 października biało-czerwoni zagrają w Londynie z Anglią. - Coś się kończy, ale mamy fajny mecz z Anglią. To będzie okazja, żeby pokazać się kibicom z jak najlepszej strony. Wiemy, że to koniec, ale Anglia to taka drużyna, z którą zawsze będzie grali zmotywowani - zapewnia obrońca TSV 1860 Monachium.