- Po tym sparingu widać, że w dalszym ciągu musimy pracować nad skutecznością i to dużo. Zwycięstwo z Lechią Gdańsk 4:1 absolutnie nie przesłania nam tego aspektu gry. W ataku pozycyjnym ciężko jest nam tworzyć jakieś sytuacje i na pewno nad tym musimy pracować. Ale wydaje mi się, że w Ekstraklasie będziemy mieć trochę więcej miejsca i skłaniamy się ku temu, aby grać szybciej piłką i do szybkiego ataku. Atak pozycyjny jest elementem gry w piłkę i trzeba go doskonalić, ale z Borutą nie wypadł on najlepiej - przyznał po meczu sparingowym Rafał Pawlak, trener Widzewa Łódź.
Z dobrej strony pokazali się zawodnicy rezerwowi, którzy w ostatnim czasie nie mieli okazji grać w T-Mobile Ekstraklasie. Mowa tu m.in. o Tomaszu Kowalskim i Łukaszu Staroniu, którzy w czwartkowym spotkaniu wpisali się na listę strzelców. - Oni byli akurat rezerwowymi w tym meczu. Teraz jest nowy tydzień pracy, każdy walczy o swoje i chce pokazać się z jak najlepszej strony. Cieszę się, że ci zawodnicy pokazują, że im zależy i są do dyspozycji. Ja nie będę rozgraniczał, czy ktoś się bardziej stara. Zawsze ma się starać cały zespół. Jak nie będzie tutaj drużyny, to niczyje indywidualne popisy nikogo nie zadowolą - powiedział. - Wiadomo, wygraliśmy z Lechią i nikt nie będzie robił rewolucji po wygranym meczu. Ale cieszę się, że ci co są troszkę dalej, to są gotowi do gry - dodał.
W meczu z MKP Borutą Zgierz widzewiacy stworzyli sobie wiele dogodnych sytuacji bramkowych, lecz potrafili wykorzystać tylko trzy z nich. Kilkukrotnie na listę strzelców mógł wpisać się Alen Melunović, lecz za każdym razem brakowało mu szczęścia bądź celności. - Zrobiliśmy ten mecz, aby odblokować niektórych zawodników. Ale jak widać, musimy zrobić jeszcze jeden mecz. W niedzielę gramy z Karpatami Krosno. Są różne mecze. Raz się strzela, a raz nie. Powinniśmy w tym spotkaniu strzelić z 10 bramek, lecz nie strzeliliśmy. Nie ma się nad czym rozwodzić - zakończył.