Czeka nas ciężki tydzień - rozmowa z Łukaszem Misztalem, obrońcą Motoru Lublin

Przed Motorem seria meczów z czołowymi drużynami I ligi. Po porażce z Koroną Kielce, przychodzi czas na pojedynki z liderem - Zagłębiem Lubin i Flotą Świnoujście. Na łamach portalu SportoweFakty.pl 26-letni piłkarz Motoru zapewnia, że jego drużyna zrobi wszystko, by osiągnąć korzystne rezultaty.

Paweł Patyra: Przegraliście po wyrównanej walce, ale z wyżej notowanym rywalem. Porażka boli przez to boli nieco mniej?

Łukasz Misztal: Porażka boli wcale nie mniej, może nawet jeszcze bardziej. Z perspektywy boiska nie wyglądało, żebyśmy byli gorszą drużyną. Popełniliśmy błąd przy pierwszej bramce, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka przeszła wzdłuż całej bramki i zawodnik był sam i strzelił nam dosłownie z trzech metrów. Później już odkryliśmy się i straciliśmy bramkę na 0:2. Co prawda, strzeliliśmy na 2:1, ale zabrakło nam czasu.

W II połowie Motor rzucił wszystkie siły do ataku i stracił gola na 0:2. Gdybyście zachowali więcej rozwagi w defensywie, może udałoby się zremisować?

- Możemy teraz sobie gdybać. Mogliśmy też przegrać 0:1 czy 0:2, a przegraliśmy akurat 1:2. Zabrakło troszeczkę czasu, bo złapaliśmy wiatr w żagle po strzeleniu bramki, ale sędzia zakończył mecz. Niestety nie udało nam się. Na pewno nie chcieliśmy przegrać tego meczu, dlatego postawiliśmy wszystko na jedną kartę i ruszyliśmy do przodu.

Chociaż warunki nie sprzyjały, to jednak obie drużyny zagrały z ogromnym zaangażowaniem.

- Warunki były ciężkie, ciężko było zrobić z piłką. Włożyliśmy mnóstwo serca w ten mecz i chcieliśmy wypaść jak najlepiej, ale niestety nie udało się. Schodzimy z boiska na tarczy.

Na tak rozmokłym boisku ciężko było o składną akcję?

- Było ciężko, ale boisko było tak samo ciężkie dla nas, jak i dla nich. Oni strzelili dwie bramki, a my jedną i niestety przegraliśmy. Mamy teraz parę dni, żeby odpocząć i jedziemy na ciężki teren - do Zagłębia, gdzie będzie walczyć o jakieś punkty.

Zagłębie u siebie tylko raz strzeliło przeciwnikowi mniej niż trzy gole.

- Nie mamy co skreślać się przed meczem, bo będziemy walczyli tam jak równy z równym i zobaczymy, co się stanie. Miejmy nadzieję, że wynik będzie korzystny dla nas i będziemy wracali w dobrych humorach.

Wyraźnie widać, że Motor ma kłopot ze stałymi fragmentami gry. Co jest nie tak?

- Ciężko powiedzieć. Pracujemy nad tymi stałymi fragmentami gry, ale strzelamy z nich mało bramek, a za to dużo tracimy. Coś tutaj jest nie tak. Musimy to poprawić, wzmocnić naszą linię obrony przy stałych fragmentach gry drużyny przeciwnej. Gdybyśmy to wyeliminowali, to na pewno tracilibyśmy jeszcze mniej bramek.

W bieżącym sezonie Motor nie przegrał różnicą więcej niż jednego gola i stracił tylko 11 bramek - to czwarty wynik w lidze. Co można zrobić, żeby jeszcze to poprawić?

- To się zgadza. Nie jesteśmy jakimiś outsiderami, których wszyscy leją po 3:0 czy coś takiego. Czasem tracimy o tę jedną bramkę więcej. Musimy bardziej popracować nad grą w obronie, bo jeśli będziemy tracili jeszcze mniej bramek, to będzie jeszcze lepiej.

Po dwóch wyjazdowych zwycięstwach Motor wydostał się ze strefy barażowej i przed meczem z Koroną tracił tylko 2 punkty do 6. miejsca. Uda się trochę podskoczyć w tabeli?

- Czeka nas ciężki tydzień. Teraz mieliśmy ciężki mecz z Koroną, przed nami wyjazd do Zagłębia. Później mamy jeszcze mecz z Flotą Świnoujście, a to też jest drużyna z czuba tabeli. Będziemy robili wszystko co w naszej mocy, żeby nagromadzić jak najwięcej punktów, bo chcielibyśmy załapać się do górnej części tabeli, żeby mieć spokojną zimę i spokojnie sobie odpoczywać, a później spokojnie przygotowywać się do nowej rundy.

Komentarze (0)