Mecz przy Roosevelta źle rozpoczął się dla Górnika Zabrze. Już w pierwszych fragmentach gry drużyna Adama Nawałki straciła bramkę po rzucie karnym wykonywanym przez Bernardo Vasconcelosa, ale szybko zdołała odrobić straty za sprawą trafienia Rafała Kosznika, który z bliska wepchnął do siatki piłkę dogrywaną z rzutu rożnego.
- Mamy stałe fragmenty bardzo dobrze rozpisane. Moim zadaniem było domykanie dośrodkowania na długim słupku, nikt wcześniej piłki nie przeciął, trafiła ona do mnie i nie mogłem w tej sytuacji chybić. Udało nam się odrobić straty i od tego momentu mecz rozpoczął się od nowa - mówi obrońca zabrzańskiej drużyny.
Kosznik wspólnie ze swoim vis a vis na prawej stronie defensywy Pawłem Olkowskim często włączał się do akcji ofensywnych. Dla defensywy Zawiszy Bydgoszcz stanowiło to poważny problem. - Trener każe bocznym obrońcom grać wysoko i włączać się w akcje ofensywne. Fajnie to wyglądało, ale momentami brakowało ostatniego podania - ocenia defensor górniczej jedenastki.
Zawisza w Zabrzu zdobył dwie bramki, obie po rzutach karnych. Pierwszą z "jedenastek" sędzia podyktował za zagranie ręką Olkowskiego, a drugą za faul Pavelsa Steinborsa na Vahanie Gevorgianie. - Nie widziałem zbyt dobrze tych sytuacji, dlatego nie chciałbym się wypowiadać. Sędzia podyktował karne, padły po nich bramki, ale nam udało się te trzy punkty wyrwać. Wynik jest najważniejszy, a reszta jest już za nami - wskazuje 29-latek.
W następnej kolejce Trójkolorowi w meczu, którego stawką będzie fotel wicelidera zmierzy się na wyjeździe z Pogonią Szczecin. - Czeka nas ciężki mecz, bo Pogoń jest tej jesieni bardzo dobrym zespołem. My także mamy swoje atuty i jesteśmy w stanie powalczyć o trzy punkty w Szczecinie. Od wtorku rozpoczynamy przygotowania pod kątem tego meczu i jestem pewny, że uda nam się powalczyć o całą pulę - zapewnia gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.