Mecz Olimpii Grudziądz z Flotą Świnoujście był dla Zbigniewa Dobrynina dopiero drugim w I lidze. Młody sędzia zebrał po nim zarówno pozytywne, jak i ostre, negatywne opinie. Te drugie płynęły przede wszystkim z ust Bogusława Baniaka i jego podopiecznych, którzy dwukrotnie nie doczekali się podyktowania rzutu karnego.
- Nie porwało mnie sędziowanie w tym meczu - to tak mówiąc delikatnie. Sędzia nie dopasował się do poziomu. Pochopnie rozdawał kartki, nie podyktował rzutu karnego w 3. minucie po faulu na Bartoszu Śpiączce. Może przestraszył się gwizdnąć jedenastkę i pokazać czerwoną kartkę? Gdyby to zrobił, to mecz potoczyłby się zupełnie inaczej. Później starał się kontrolować sytuację, choć też podjął dyskusyjne decyzje - ocenił Marek Niewiada.
- Nie ma jednak co narzekać na sędziów, bo oni nie będą nam pomagać. Powinniśmy pomóc sami sobie, a tego nie zrobiliśmy - studził emocje kapitan. I faktycznie - Flota znów popełniła podobne błędy, przez które nie zapunktowała z Dolcanem Ząbki. Top I ligi wydaje się być w zasięgu świnoujścian, ale...
[i]
- Brakuje skuteczności. Strzelilibyśmy gola i sytuacja byłaby wyjaśniona. A tak przy stanie 0:0 sędzia zawsze coś wykombinuje. W Grudziądzu Sebastian Zalepa miał trzy szanse z główki i mógł to uderzyć. Druga sprawa, że mamy w kolekcji kolejnego głupio straconego gola. To, co my tracimy, to nie przystoi. Piłka wrzucona z boku leci i leci, a samotny Rogalski przeskakuje obrońców i strzela z główki. Szkoda, punkty nam uciekają, a Olimpia nic specjalnego nie pokazała i można było stąd coś wywieść[/i] - kręcił głową Niewiada.
Mimo niekorzystnego wyniku Bogusław Baniak nie zdecydował się zmienić ustawienia na takie z dwoma napastnikami. Pewien wpływ na decyzję mogła mieć kontuzja Bartosza Śpiączki. - Postawienia na drugiego napastnika ma sens. Gdyby Olimpia nie podwyższyła na 2:0, to może doszedłby do przodu jeszcze Ensar Arifović. Warto zaryzykować i powalczyć o zwycięstwo, choć wiadomo, że z drugiej strony narażamy się wtedy na jedną czy dwie kontry - podsumował kapitan Floty.