Liczy się wynik, a nie gra - komentarze po meczu Piast Gliwice - ŁKS Łódź

Nic tak nie poprawia nastroju po serii porażek jak zwycięstwo. Piast Gliwice wygrał w sobotnie popołudnie z ŁKS-em Łódź i piłkarze beniaminka po końcowym gwizdku arbitra zadowoleni schodzili do szatni. W zespole mają nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Powodów do zadowolenia nie mieli łodzianie, dla których była to trzecia ligowa porażka z rzędu.

Marcin Folc (Piast Gliwice): - Cieszą dzisiaj zdobyte punkty. Wyszliśmy z tego dołka w tabeli i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będziemy te punkty zdobywać. Jestem osobiście zadowolony ze swojej postawy. Zdobyłem bramkę, chociaż miałem jeszcze jedną sytuację, którą powinienem był wykorzystać. Najważniejsze jednak, że sięgnęliśmy po te trzy punkty. Na pewno ten występ cieszy.

Jarosław Kaszowski (Piast Gliwice): - To był tak zwany mecz o sześć punktów, mecz o życie. Nie ma co się oszukiwać. Wszyscy znali naszą sytuację. W tym spotkaniu nie liczyła się gra, ale wynik. Kiedy prowadziliśmy 1:0 wydawało się, że kontrolujemy grę, ale w drugiej połowie straciliśmy głupio bramkę. Było ciężko. To na pewno nie był łatwy mecz. To nie było jakieś wielkie widowisko, tylko mecz walki.

Adam Marciniak (ŁKS Łódź): - Przystąpiliśmy do tego meczu z dwiema porażkami na koncie i koniecznie chcieliśmy tu wygrać. Popełniliśmy jednak sporo błędów i nie udało się osiągnąć celu. Wierzę, że ta przerwa w rozgrywkach, która przed nami, dobrze na nas wpłynie. Mam nadzieję, że szybko powrócimy na drogę zwycięstwa.

Marcin Adamski (ŁKS Łódź): - Cieszylibyśmy się nawet z remisu, bo Piast wtedy miałby do nas nadal 3 punkty straty, ale przegraliśmy. Nie wiem, jak wytłumaczyć naszą postawę. W szatni się mobilizujemy, wychodzimy skoncentrowani na mecz, ale jak przychodzi co do czego, to niektórzy mają pełne portki. Tak na pewno nie można grać w ekstraklasie, trzeba prowadzić grę, trzeba starać się coś zrobić z piłką. Nie można tylko wybijać piłek i liczyć na błąd przeciwnika. Pierwsze 15-20 minut wszyscy uciekali od piłki. To była optyczna przewaga Piasta. Potem zaczęliśmy coraz lepiej grać, ale nie wykorzystaliśmy tego, co powinniśmy wykorzystać. Należy pochwalić młodego Kamila Bartosiewicza, który pokazał naszym napastnikom, jak należy strzelać bramki. W ciągu tych kilkunastu minut, w których wszedł, zrobił więcej niż my, w ostatnich trzech spotkaniach w ofensywie. Strzelił bramkę, gdyby zachował więcej zimnej krwi, mógł strzelić drugą i być bohaterem spotkania, ale i tak zrobił to, co do niego należało.

Źródło artykułu: