Krzysztof Pilarz: Przy tych szybkich piłkach...

Porażka z Zawiszą Bydgoszcz (0:2) była dla Cracovii drugą z rzędu w T-Mobile Ekstraklasie. W Bydgoszczy, podobnie jak wcześniej z Legią Warszawa, szwankowała skuteczność Pasów.

Krakowianie przy stanie 0:0 stworzyli sobie dwie wyśmienite okazje bramkowe. Po podaniach Łukasza Zejdlera sam na sam z Wojciechem Kaczmarkiem znajdowali się Vladimir Boljević i Dawid Nowak, ale obaj przegrali pojedynki z bramkarzem Zawiszy. Chwilę po tej drugiej sytuacji bydgoszczanie objęli prowadzenie.

- W pierwszej połowie wydawało się, że kontrolujemy to spotkanie, ale piłka jest taka, że to my straciliśmy dwie bramki i przegraliśmy. Szkoda, bo na pewno nie byliśmy gorsi - mówi obrońca Pasów Adam Marciniak.

- Zawisza też miał swoje sytuacje, ale my powinniśmy strzelać to, co mamy. Z Legią też mieliśmy jako pierwsi dwie klarowne sytuacje, nie wykorzystaliśmy i wiadomo jak to się skończyło. Musimy być bezlitośni i wykorzystywać to, co mamy, bo inaczej nie będziemy wygrywać meczów - dodaje Marciniak, który przy stanie 0:2 trafił do siatki Zawiszy, ale gol nie został uznany ze względu na rzekomą pozycję spalonego strzelca: - Z boiska ciężko było ocenić, ale potem się dowiedziałem, że gol powinien być. Cóż, szkoda.

Niepocieszony po meczu z Zawiszą jest bramkarz Cracovii Krzysztof Pilarz: - Nieźle graliśmy w pierwszej połowie, ale w drugiej popełniliśmy już za dużo błędów, by myśleć o zwycięstwie albo o remisie. Na pewno druga połowa była słaba w naszym wykonaniu i dlatego to Zawisza cieszy się z trzech punktów. Mieliśmy bardzo dobre sytuacje, ale nie zapominajmy, że Zawisza też miał swoje okazje. Pierwsza połowa była remisowa, a w drugiej popełniliśmy za dużo błędów, żeby cieszyć się z punktów.

Za utratę bramek ciężko go winić: przy pierwszej zdołał obronić strzał Michała Masłowskiego i skapitulował dopiero po dobitce Bernardo Vasconcelos , a przy drugim golu Sebastianowi Ziajce wyszedł strzał życia.

- Pierwsza bramka to strzał z 17 metrów. Cóż może w tej sytuacji zrobić bramkarz? Trzeba było odbić piłkę, ale niestety zabrakło asekuracji i padła bramka. Uczulam zawsze obrońców, by w takich sytuacjach starali się pomóc. Wiadomo, że przy szybkich piłkach jest kłopot z bronieniem strzałów, ale też odbiłem piłkę pod nogi i co mogę zrobić? Teraz już nie ma co tego roztrząsać. Przy drugim golu nie widziałem piłki. Piłka wypadła zza pleców kolegów i padła bramka - opisuje Pilarz.

Komentarze (0)