W lutym 2012 roku Bayer Leverkusen rywalizował w 1/8 finału Ligi Mistrzów z FC Barceloną. Aptekarze przegrali dwumecz z kretesem (2:10), a po spotkaniu na BayArena pojawiły się głosy, że bardziej od zwycięstwa interesowało ich... zdobycie koszulki z Lionela Messiego Pomiędzy dwoma zawodnikami miało dojść nawet do sporu o to, kto zabierze trykot Argentyńczyka do domu. - Tak nie zachowują się zawodowcy, będziemy o tym rozmawiać wewnątrz drużyny - mówił wówczas dyrektor sportowy Rudi Voeller.
We wtorek, kiedy Aptekarze zagrają z Manchesterem United, podobna historia - jak zapewnia szkoleniowiec Sami Hyypia - się nie powtórzy, chociaż możliwość wymiany koszulki z Robinem van Persie'm czy Wayne'm Rooneyem może być dla niektórych graczy kusząca. - Nie możemy mieć przed Manchesterem zbyt dużego respektu. Mam nadzieję, że moi zawodnicy nie jadą do Anglii tylko po to, żeby obejrzeć Old Trafford i ustawić się w kolejce po autograf Rooneya - mówi Fin.
- Manchester United jest wielkim klubem, który w ostatnich latach sięgnął po wszystkie możliwe trofea. Nie możemy jednak składać broni już przed rozpoczęciem spotkania. Gdybyśmy nie wierzyli w korzystny wynik, posłałbym do boju drużynę juniorską. Jeśli chodzi o Old Trafford, to podczas rozgrzewki piłkarze nie będą raczej stać z szeroko otwartymi oczami, ponieważ znają klimat wielkich obiektów. Wszak stadion w Dortmundzie jest jeszcze większy od tego w Manchesterze - tłumaczy Hyypia.
Pewniakiem do gry od 1. minuty w Bayerze jest Sebastian Boenisch, który do Ligi Mistrzów powraca po blisko pięcioletniej przerwie. Reprezentant Polski prawdopodobnie będzie krył grającego na prawym skrzydle w ekipie Davida Moyesa Antonio Valencię. Jeśli ekipa z Bundesligi ma wywieźć z Teatru Marzeń przynajmniej jedno "oczko", 26-latek musi zaprezentować się znacznie lepiej niż w niedawnym meczu kadry Waldemara Fornalika z San Marino.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.