Po świetnym początku sezonu, w ubiegłą niedzielę bełchatowianie zaliczyli słabszy występ i musieli uznać wyższość Termaliki Bruk-Bet (0:1). Jak to wpłynie na ich formę mentalną? - Nie ukrywam, że pierwsza przegrana wywołała u nas sportową złość. Mieliśmy też co poprawiać przez cały miniony tydzień. W Niecieczy spisaliśmy się kiepsko, ale przeprowadziliśmy gruntowną analizę, wyciągnęliśmy błędy i pracowaliśmy nad tym, by je zniwelować - powiedział portalowi SportoweFakty.pl trener PGE GKS, Kamil Kiereś.
Szkoleniowiec nie ma wątpliwości, że jego podopieczni szybko się podniosą po niedzielnej wpadce. - Zespół jest nastawiony na rewanż i bardzo zdeterminowany. Każdy doskonale zdaje sobie sprawę, że jesteśmy w stanie zagrać zdecydowanie lepiej niż z Termaliką.
W sobotę rywal będzie jednak bardzo trudny. Górnik Łęczna zaczął rozgrywki mizernie, lecz ostatnio odniósł cztery zwycięstwa z rzędu i jest w gazie. - Z wiadomych powodów nie zdradzę jak zamierzamy zagrać, natomiast w pełni doceniamy sportową wartość przeciwnika. Nikt nie czuje strachu. Wierzymy w swoją pracę, a porażki od czasu do czasu będą się zdarzać, one są wkalkulowane. Nie wolno nam odpuścić ani na chwilę, bo te 16 punktów, które dotąd zgromadziliśmy, też nie przyszło łatwo. W niektórych spotkaniach wyrywaliśmy zwycięstwa po twardej walce - zaznaczył Kiereś.
Ekipa z Bełchatowa przystąpi do sobotniej potyczki w niemal optymalnym składzie. - Nie zagra tylko Piotr Witasik, który ostatnio jednak nie należał do podstawowych zawodników. Jego uraz nie jest poważny. Nadwyrężył kolano i lekarze mówią, że rekonwalescencja nie potrwa dłużej niż tydzień. Innych kontuzji nie ma, nikt też nie pauzuje za kartki - zakończył szkoleniowiec lidera zaplecza ekstraklasy.