Wszystko zaczęło się po meczu z Dolcanem Ząbki. Bogusław Baniak nie krył irytacji grą Charlesa Nwaogu, który zmarnował dwie sytuacje na podwyższenie prowadzenia. Skutki tych pudeł były opłakane - podopieczni Roberta Podolińskiego odrobili stratę z nawiązką, a Flota Świnoujście wyjechała bez punktów. - Tylu szans na gola dotychczas nie stworzyliśmy, ale to co wyprawiał Charles Nwaogu sprawia, że szkoda mi już tego chłopaka. To antynapastnik, bo inaczej jego nie można nazwać - rzucił trener Floty.
Kontrowersyjna opinia nie znalazła poklasku u pierwszoplanowych postaci zespołu. Piłkarze z najdłuższym stażem we Flocie: Marek Niewiada oraz Krzysztof Bodziony bronili króla strzelców I ligi sprzed trzech sezonów. Baniak starał się łagodzić sytuację, ale niesmak pozostał.
- Dla trenera Baniaka jestem antynapastnikiem, ale inny szkoleniowiec może mnie nazwać dobrym snajperem. Usłyszałem o całej historii dopiero na treningu po powrocie z Ząbek i nie wiem dlaczego coś takiego zostało powiedziane. Czekam aż trener zawoła mnie i powie, co mogłem zrobić lepiej w tych sytuacjach z Dolcanem. Nic konkretnego nie usłyszałem do dziś poza tym "antynapastnikiem" z konferencji - wyjawił Charles Nwaogu. - Te moje sytuacje były stuprocentowe, chociaż zawsze było jakieś "ale". Albo przeszkadzał mi obrońca albo źle zabrałem piłkę i nie najlepiej w nią trafiłem - mówił Charles de Gol, wskazując na okolice ścięgna Achillesa oraz pięty, którymi uderzył futbolówkę.
Bogusław Baniak jest trenerem, który głośno i nieraz ostro instruuje podopiecznych w trakcie meczu. Podobnych reakcji nie brakuje w szatni. Charles Nwaogu nie czuję się komfortowo pod takim "ostrzałem". - W końcówce pierwszej połowy z Kolejarzem Stróże coś zaczęło się kleić w przodzie. Miałem szansę na gola, zbudowaliśmy kilka akcji. W takim momencie trzeba przyjść do szatni i pomóc zawodnikom. Krzyknąć: panowie będzie dobrze, tak i tak trzeba grać, żeby poprawić wiarę w zespole. Ale nie... Trener Baniak krzyczy, wypomina i stąd się bierze panika w człowieku - zauważył Charles.
- Szczerze teraz mówię, to przecież normalne - dostajesz piłkę i zaczynasz panikować, myślisz: jak popełnię błąd, to będą do mnie pretensje. Boisz się i nie wiesz, co zrobić z piłką, bo przez jedną stratę będzie więcej problemów z trenerem Baniakiem niż rzeczywistego zagrożenia na boisku. Więc: wybierasz najprostsze zagranie - stwierdził napastnik, któremu nie przypadł do gustu plan Bogusław Baniaka przy prowadzeniu Kolejarza Stróże w sobotnim meczu.
- Myślałem, że trener dorzuci drugiego napastnika. Masz wtedy większe szanse, że ilość sytuacji podbramkowych zwiększy się. Gramy bojaźliwie przed własną publicznością. Gdy zobaczyłem, że będzie zmiana napastnik za napastnika, to zastanawiałem się: co to zmienia? Zamiast stworzyć przewagę liczebną w polu karnym, to... trener Baniak wie lepiej dlaczego tak zrobił.
- W następnej kolejce trzeba się przełamać. Tak jak Kolejarz Stróże albo Górnik Łęczna, które to drużyny źle rozpoczęły sezon, a teraz są w czołówce. Powinniśmy wreszcie przejść na grę dwoma zawodnikami w ataku. W takim ustawieniu wygralibyśmy z każdym. Próbkę tego daliśmy w pierwszej połowie z Dolcanem, gdy skrzydłowy Bartek Śpiączka zbiegał do środka, stwarzał przewagę liczebną, zgrywał wrzutki głową. Flota jest nieefektywna. Taki Kolejarz co grał? Dwie okazje - dwie bramki. Kiedyś tak grała Flota, a teraz... mamy problem i na razie musimy go znaleźć - podsumował Nwaogu.