Górnik Zabrze mimo potknięcia w 99. Wielkich Derbach Śląska z Ruchem Chorzów zdołał utrzymać fotel lidera tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Drużynę Adama Nawałki doszła jednak Lechia Gdańsk, równając się z zabrzanami punktami i bilansem bramkowym.
Zwycięzca meczu na PGE Arenie bez względu na wynik Legii Warszawa utrzyma przywództwo w ligowej klasyfikacji. Atut własnego boiska daje teoretycznie więcej atutów Lechii, a Górnik przygnieciony został karbem dalekiej podróży.
Zabrzanie z problemem poradzili sobie jednak na wzór zachodni. W sięgającą niemalże 600 km. podróż śląska drużyna udała się bowiem już w czwartkowy poranek... samolotem. Na miejscu stawiła się o godz. 10:00, a godzinę później na boisku Gedanii Gdańsk odbyła trening.
W czwartkowy wieczór - dla rozluźnienia - zabrzańska drużyna uda się do kina. Tak samo uczyniła przy okazji czerwcowej wizyty w Trójmieście. Wówczas obejrzeli film "Szybcy i wściekli", a z Pomorza wracali z bagażem trzech punktów, po zwycięstwie 2:0.
Pierwszą z bramek dla Górnika zdobył w tym meczu Sergei Mosnikov, zaś drugie trafienie dołożył Grzegorz Bonin. Ten pierwszy liczy na powtórkę. - Nie będzie to na pewno łatwe spotkanie, bo takich nie ma. Lechia w tym sezonie nie przegrała jeszcze meczu, w minionej kolejce pokonała Legię i na pewno będzie chciała pokazać się z jak najlepszej strony przed własną publicznością. Myślę jednak, że jesteśmy w stanie zdobyć w Gdańsku trzy punkty - zapewnia gracz drużyny z Roosevelta.