Niecieczanie pokonali Kolejarza Stróże, zremisowali z Energetykiem ROW Rybnik i ulegli Dolcanowi Ząbki oraz Puszczy Niepołomice. Są największym rozczarowaniem zaplecza T-Mobile Ekstraklasy po pierwszych kolejkach.
- Musimy głęboko pomyśleć o tym i każdy musi się zastanowić nad sobą, bo przyczyn trzeba szukać u siebie, a nie u kogoś innego. Musimy zacząć grać na miarę oczekiwań i umiejętności, które ten zespół posiada. Trzeba pokazać, że nie bez powodów stawiano nas w roli faworytów przed sezonem - mówi Kasprzik.
30-letni golkiper w tym sezonie dopiero raz stanął między słupkami bramki Termaliki w meczu ligowym. W ostatnim spotkaniu z Puszczą Niepołomice (0:2) wszedł do gry w 36. minucie, kiedy czerwoną kartkę obejrzał Sebastian Nowak. Po chwili skapitulował z rzutu karnego wykonywanego przez Sebastian Janik, a już drugi strzał - strzał życia Łukasza Nowaka - w światło jego bramki zakończył się golem na 2:0.
- Pierwszy raz odkąd gram w piłkę, zdarzyło mi się coś takiego. Byłem blisko obronienia rzutu karnego, ale jednak nie obroniłem. Dostałem dwie bramki w I połowie i nie mam wytłumaczenia. Byłem nierozgrzany, bo wszedłem awaryjnie, ale to żadne usprawiedliwienie - mówi.
Kasprzik w minionym sezonie zaliczył fantastyczny początek sezonu z Flotą Świnoujście. Wyspiarze wygrali wtedy 12 pierwszych spotkań w lidze, ale później było już tylko gorzej i na finiszu przegrali awans do ekstraklasy. Teraz w Niecieczy przeżywa coś całkiem odwrotnego i liczy, że inny będzie też końcowy efekt.
- Przeszło mi to przez myśl i głęboko w to wierzę. Zresztą Termalica sezon temu też świetnie grała od początku niemal do końca i przyszedł kryzys, po którym przegrała awans. Teraz kryzys mamy na początku i liczę na happy end - kończy bramkarz Słoników.