W przeciągu pierwszego miesiąca gry w Śląsku Wrocław Marco Paixao zagrał w dziewięciu meczach. Strzelił w nich... sześć goli! Tych trafień mogłoby być więcej, lecz w sobotę Portugalczyk w Stalowej Woli był wyjątkowo nieskuteczny. - Nie wiem co się stało. Zmarnowałem kilka okazji na zdobycie bramki, co nie jest normalne. Powinniśmy z większą łatwością wygrać ten mecz. Graliśmy zbyt wolno, ale po przerwie uległo to zmianie i wyglądało o wiele lepiej - mówił napastnik po potyczce ze Stalą Stalowa Wola.
- Myślę, że to był mój pierwszy taki mecz, w którym nie wykorzystałem tylu sytuacji. Nie do końca to rozumiem, ale czasami takie rzeczy się zdarzają, grając z zespołami z niższych lig. Z Sevillą będzie to wyglądało inaczej - dodał.
W 1/16 finału Pucharu Polski Śląsk przegrywał ze Stalą i był blisko odpadnięcia z rozgrywek. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry do remisu doprowadził jednak Tomasz Hołota. - Myśleliśmy tylko o tym, żeby zdobyć bramkę. Musieliśmy wygrać ten mecz. Po zdobyciu gola przez Tomka Hołotę wiedzieliśmy, że to się może udać. Było trudno, ale zmarnowaliśmy wiele dobrych sytuacji - zaznaczył Paixao.
Wrocławianie rozegrali ze Stalą 120 minut, a przed nimi już w czwartek potyczka z Sevillą FC. - Nie wydaje mi się, żebyśmy czuli zmęczenie. Teraz zagraliśmy w sobotę, kolejny mecz jest w czwartek. Mamy więc mnóstwo czasu na regenerację. To nie powinien być dla ns żaden problem - podsumował Marco Paixao.