Jego zdanie w pełni podziela Stefano Napoleoni. - Zgadzam się z trenerem. Z Jastrzębiem rozegraliśmy dobre zawody, walczyliśmy przez 90 minut o każdą piłkę, a ta po prostu nie chciała wpaść do bramki rywali. Ile mieliśmy sytuacji - nie wiem, nie liczyłem, ale było ich kilka. Na pewno trzy, cztery, lecz na wysokości zadania stanął bramkarz. Przeciwnicy na dobrą sprawę mieli jedną okazję do zdobycia gola i ją wykorzystali. Kto oglądał mecz, widział, że nie zagraliśmy słabo - mówi w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.
Włoski pomocnik wcale nie zamierza się załamywać ostatnimi przegranymi. - Musimy zapomnieć o tym, co się stało w Pucharze Polski, a także w sobotnim meczu ligowym. Trzeba patrzeć do przodu. Najważniejsze będzie teraz spotkanie z Turem Turek - przekonuje.
Mimo tego, że w Łodzi wciąż panuje powszechny optymizm, nie wiadomo czy piłkarze od razu podniosą się po tych niepowodzeniach. Na pewno widzewiacy terminarz gier mają dość łatwy. Spotkania z czołówką mają już za sobą, a to z Koroną Kielce zostanie rozegrany dopiero pod koniec listopada. Teraz więc drużynę czekają potyczki z nieco słabszymi ekipami. - W pierwszej lidze takich nie ma. Każdy mecz jest tak samo ważny, trzeba walczyć o zwycięstwo. Większość drużyn jest dodatkowo zmobilizowanych, aby wygrać z nami na naszym boisku. No i zawodnikom Jastrzębia się to udało - kończy Napoleoni.