Śląsk bez Sebastiana Mili nie istnieje?

Ile dla Śląska znaczy Sebastian Mila pokazały dwa ostatnie spotkania. Gdy na boisku brakowało kapitana WKS-u, to jego koledzy z drużyny mieli wielkie problemy. We Wrocławiu nie ma też jego następcy.

W rewanżowym spotkaniu II rundy eliminacji do Ligi Europejskiej Sebastian Mila na boisku przebywał w pierwszej połowie. Do przerwy wrocławianie prowadzili 2:0. Gdy po zmianie stron Mila na boisko już nie wyszedł, to Śląsk stracił dwa gole i ostatecznie zremisował mecz.

"Król asyst" z Wrocławia na ławce rezerwowych rozpoczął także mecz z Jagiellonią Białystok. Efekt? 2:0 do przerwy dla Jagiellonii. Stanislav Levy, który Mili chciał dać odpocząć, szybko desygnował go na drugą połowę. Zielono-biało-czerwonym co prawda wygrać się nie udało, ale Mila i tak popisał się asystą.

Dwa ostatnie mecze po raz kolejny udowodniły, że Mila dla Śląska to zawodnik kluczowy. Na takiego samego wyrasta napastnik Marco Paixao, który po czterech meczach w WKS-ie w swoim dorobku ma cztery gole. - Cały czas o tym mówię, że dopóki nie będziemy mieli dwóch równorzędnych zawodników na każdą pozycję, to nie będziemy w stanie podjąć walki w lidze i w pucharach. Inaczej nie mamy szans - przekonuje Stanislav Levy, trener Śląska Wrocław.

Dla Mili godnego konkurenta w Śląsku nie ma. Mateusz Cetnarski, który na takiego był kreowany, w swojej roli zupełnie się nie sprawdzał. W letnim okresie przygotowawczym "Cetnar" miał też problemy zdrowotne i na razie próżno go szukać choćby w kadrze meczowej.

Co o swojej roli w drużynie sądzi sam kapitan brązowych medalistów mistrzostw Polski? - Nie jest tak, że nie ma Sebastiana Mili i Śląsk nic nie gra. To przesadzone. Akurat tak się teraz złożyło, ale nie jest tak, że beze mnie nic Śląsk nie może ugrać. Ja wierzę w ten zespół, wierzę w tych chłopaków. Mam nadzieję, że kolejne mecze będą dużo lepsze. Trzeba wyciągnąć wnioski z takich spotkań - skomentował Mila.

Nic Mili nie ujmując, ale z sezonu na sezon ten zawodnik jest coraz starszy i wiecznie na boisku przebywał nie będzie. Jego następca prędzej czy później w drużynie z Wrocławia musi się pojawić. Pytanie tylko, kiedy to nastąpi...

Źródło artykułu: