Dwa mecze i dwa zwycięstwa - to bilans piłkarzy Jagiellonii Białystok w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy. Warta zaznaczyć, że drużyna prowadzona przez Piotra Stokowca komplet punktów zdobyła w spotkaniach wyjazdowych. W niedzielę "Jaga" pokonała 3:2 Śląsk Wrocław. - Trzeba pogratulować obu zespołom za promocję futbolu - pięć goli i co najmniej tyle samo kolejnych klarownych sytuacji, to jest to, czego wymagają od nas kibice - skomentował Stokowiec.
Jagiellończycy prowadzili już 3:0, lecz w końcówce spotkania dali sobie wbić dwa gole. Na doprowadzenie do remisu wrocławianom nie starczyło już czasu. - Zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Przy stanie 3:0 Tomasz Kupisz trafił w słupek i to by załatwiło sprawę. Wtedy nie miałbym jednak co analizować, obraz byłby zamazany, a tak kończyło się na 3:2 i jest materiał dla sztabu szkoleniowego, a i nam przyda się trochę lodu na głowy. Mamy zwycięstwo, strzeliliśmy trzy gole we Wrocławiu i stworzyliśmy sytuacje do zdobycia kolejnych, a to świadczy o tym, że drużyna nieźle funkcjonuje - wyjaśnił szkoleniowiec.
- Obraz gry w pewnym momencie się zmienił i miały na to wpływ również zmiany. W przerwie zdecydowałem się na wprowadzenie drugiego napastnika, bo wyszedłem z założenia, że najlepszą obroną jest atak. Ponadto zmiany Alexisa Norambueny i Michała Pazdana były wymuszone - dodał.
Pomimo straty dwóch goli, Piotr Stokowiec nie ma pretensji do swoich podopiecznych. - Nie jestem zły na piłkarzy za ten wynik. Sztuką było utrzymać to prowadzenie do końca. Jestem zadowolony, że wygraliśmy i zaprezentowaliśmy się przyzwoicie - wyjaśnił.
Sam szkoleniowiec w trakcie meczu zmuszony był też do dokonania niezaplanowanych zmian. - Norambuena narzekał na jakiś lekki uraz, w dodatku miał już żółtą kartkę. Pazdan nie uczestniczył w pełnym okresie przygotowawczego, ale zagrał świetnie na tyle, na ile mógł. Mamy wyrównaną kadrę, ale mimo kompletu punktów nie mierzymy gdzieś tam wysoko, mamy chłodne głowy i na spokojnie podchodzimy do kolejnych meczów - podsumował szkoleniowiec.