Michał Konarski: Oczywiście muszę zacząć od gratulacji. Po sukcesie, na który tak długo czekaliście, czujecie chyba wielką satysfakcję?
Jakub Wójcicki: Pewnie, że tak. Czujemy wielką satysfakcję, bo w ten awans włożyliśmy dużo sił przez cały czas trwania sezonu. Udało się spełnić marzenia nasze i kibiców. Po 19 latach klub znów zagramy w ekstraklasie.
Ostatni mecz graliście teoretycznie na wyjeździe, ale mogliście się czuć jak u siebie. Wasi fani przejechali pół Polski, by was dopingować. Ich obecność miała duże znaczenie?
- Nie od dziś wiadomo, że kibice Zawiszy są jednymi z najlepszych w Polsce. Zawsze możemy na nich liczyć. To, w jakiej liczbie stawili się w Bytomiu, było powalające. Nasz sukces to w dużej mierze również ich zasługa.
Spotkania z Flotą i z Polonią graliście jedną nogą będąc już w ekstraklasie. Szczególnie podczas pierwszego z nich byliście chyba mocno spięci? Dało się to zauważyć, obserwując wasze poczynania na boisku.
- W meczu z Flotą byliśmy bardzo mocno "zajechani" fizycznie po ciężkiej walce w Niecieczy. Tamto spotkanie toczyło się w niesamowitym tempie. Tak więc wydaje mi się, iż to nie wina stresu, a zwyczajnie zmęczenie po niezwykle wyczerpującym boju.
W zespole od momentu przyjścia Ryszarda Tarasiewicza nastąpiło kilka zmian. Chociażby gra Damiana Ciechanowskiego w każdym spotkaniu w pierwszym składzie. Co możesz powiedzieć o tym graczu? Ma 17 lat, a praktycznie nie robi błędów.
- Na pewno jest on odkryciem rundy wiosennej, to nie ulega wątpliwości. Jednak my go obserwowaliśmy już od dłuższego czasu i wiemy, że stać go na bardzo wiele. Jest ambitny i wie, co chce osiągnąć w życiu. Myślę, że przed nim naprawdę duża kariera piłkarska.
Tarasiewicz zaszczepił w was na nowo ducha walki i zwycięstwa, ale należy też pamiętać o Juriju Szatałowie. To on prowadził was przez większą część sezonu.
- Jak najbardziej. Trener Szatałow także wykonał kawał dobrej roboty z naszą drużyną. Ten awans to także jego zasługa.
Czy był taki moment, w którym ty osobiście poczułeś, że wasz cel - awans może być trudny do realizacji? Na przykład po meczu ze Stomilem Olsztyn u siebie.
- Wydaje mi się, że nikt z całej naszej ekipy w ten awans nie wątpił. Dlatego właśnie dziś jesteśmy już w upragnionej ekstraklasie.
Czy któryś z meczów sezonu 2012/13 szczególnie zapadł ci w pamięci?
- Tak. Spotkanie z Miedzią Legnica u siebie, wygrane 5:1. Z tego względu, że parę dni wcześniej wraz z żoną dowiedzieliśmy się, iż będziemy mieli potomka. Mi udało się strzelić bramkę i zaprezentować brzuszek.
Awansu na własne życzenie nie wywalczyła Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Czy według ciebie da się drugi rok z rzędu w całkowicie sportowy sposób tak zmarnować wielką szansę? Wielu kibiców twierdzi, że im nie zależało, bo i tak nie dostaliby licencji...
- Jestem pewien, że chcieli awansować. To jest piłka nożna, która po prostu bywa bardzo brutalna. Jeśli ktoś mówi o celowym odpuszczaniu z ich strony, to niech sobie zobaczy bramkę na 1:1 w 93 minucie meczu z Olimpią Grudziądz i zastanowi się nad tym dwa razy. Gdyby nie ten gol, już byliby w ekstraklasie.
Nie może zabraknąć pytania - na co was będzie stać w ekstraklasie?
- Wydaje mi się, że mamy fajną ekipę zarówno na boisko, jak i poza nim. Pierwsza dziesiątka jest dla nas realna.
Na koniec, czy chciałbyś coś powiedzieć bydgoskim kibicom? Ich radość po awansie zdaje się nie mieć końca.
- Chciałbym bardzo im podziękować za okazane wsparcie przez cały sezon. Bez nich na pewno nie byłoby tego sukcesu.