W poniedziałek piłkarze KGHM Zagłębia Lubin bezbramkowo zremisowali na własnym stadionie z Polonią Warszawa. To jednak goście w tej potyczce byli bliżsi zwycięstwa, bowiem stworzyli sobie wiele dogodnych okazji strzeleckich. - Nie tak to miało wyglądać w naszym wykonaniu. Zrealizowaliśmy tylko część założeń, które trener nam nakreślił, czyli po pierwsze nie stracić gola. Udało nam się to, lecz to nie wszystko. Gdy nie będziemy u siebie wygrywać, to nie mamy za bardzo po co patrzeć do przodu. Za siebie też już w sumie nie musimy spoglądać, ale powinniśmy myśleć tylko o sobie, o swojej grze. Musimy grać lepiej, bo z Polonią na pewno nie było to jakieś szałowe widowisko z naszej strony. Przegraliśmy ostatnio w Bełchatowie, tym razem remis. Co zrobić, nie mam nawet słów, żeby to wytłumaczyć. Musimy zrobić wszystko, nie sto procent, ale dwieście, żeby mecz w czwartek z Lechią wygrać i uratować jakoś ten sezon, bo to sobie zakładaliśmy po pierwszej rundzie - mówił po meczu Bartosz Rymaniak.
Czarne Koszule w Lubinie były bardzo nieskuteczne. Podopieczni Piotra Stokowca stworzyli sobie wiele okazji do strzelenia gola, lecz niemiłosiernie pudłowali. - W ostatnich meczach jak traciliśmy te bramki, to była to główna przyczyna naszych porażek. Tym razem nie straciliśmy. Obojętnie jak się to robi, to obronę rozlicza się z tego, że przeciwnik nie zdobył gola. To, że Polonia tego nie wykorzystała, to już nie moja sprawa. My zakładaliśmy, żeby nie stracić gola i to nam się udało. Nie będę analizował sytuacji Polonii. Trzeba skupić się na Lechii - irytował się obrońca Miedziowych.
W końcówce potyczki, już w doliczonym czasie gry, Daniel Gołębiewski w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać Michała Gliwy. Golkiper Zagłębia, który wcześniej dość nieporadnie spisywał się między słupkami, mógł wyjść do futbolówki, lecz postanowił na zawodnika Polonii zaczekać w bramce. Gołębiewski co prawda posłał piłkę obok słupka, ale Gliwa za tę interwencję nasłuchał się wielu niemiłych słów od Rymaniaka i Adama Banasia. - Wydaje mi się, że piłka dosyć długo leciała. Michał mógł do niej wyjść, ale on może inaczej myślał. Wyjaśnimy to sobie w szatni. Na boisku wiadomo - są nerwy, są emocje. Każdy chce wygrać i pewnie dlatego kilka niemiłych słów padło. Wyjaśnimy sobie to jednak - podsumował Rymaniak.