Igor Lewczuk: Robi się gorąco

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Najjaśniejszym punktem słabego Ruchu w meczu z Piastem był Igor Lewczuk. Lewy defensor chorzowian rozbijał wszystkie akcje gości, choć sam popełnił błąd przy trafieniu Matrasa.

W tym artykule dowiesz się o:

Niebiescy przegrali z Piastem Gliwice 1:2 i zanotowali kolejną porażkę. Przed meczem nie zakładali, że jest to w ogóle możliwe. - Przez myśl nam nie przeszło, że stracimy punkty. Chcieliśmy bardzo wygrać, ale się nie udało. Nie będę mówił banałami o jakimś wyciąganiu wniosków, bo to powinniśmy zrobić o wiele wcześniej. Robi się naprawdę nieciekawie i nie ciepło, tylko wręcz gorąco. Liczyliśmy na trzy punkty i uspokojenie sytuacji, a dół na nas napiera. Trzeba powiedzieć sobie wprost, że walczymy o utrzymanie, plany były inne, ale życie wszystko zweryfikowało - skomentował Igor Lewczuk, obrońca Ruchu Chorzów.

W szczególności pierwsza połowa w wykonaniu podopiecznych Jacka Zielińskiego była bardzo słaba. Praktycznie gospodarzy nie było na boisku. - Nie stworzyliśmy sobie żadnej sytuacji, a jedynym pozytywem było to, że nie straciliśmy bramki - stwierdził defensor.

Mimo słabej gry chorzowianom udało się wyjść na prowadzenie dzięki bramce Filipa Starzyńskiego. Nie cieszyli się oni jednak z niego długo, bowiem niebiesko-czerwoni szybko odwrócili losy spotkania. - Prowadząc 1:0 tracimy gola po stałym fragmencie gry, a później ładny strzał Tomka Podgórskiego. Nic nie zapowiadało tego, że stracimy drugą bramkę, a jak zwykle stało się inaczej - nie ukrywał zdenerwowania były piłkarz... Piasta.

Kapitan gliwiczan miał mnóstwo czasu i miejsca na to, aby spokojnie złożyć się do strzału sprzed pola karnego. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsce w ekstraklasie. - Podgórski chyba trzy razy poprawiał sobie piłkę na nodze, a chyba już każdy w ekstraklasie wie, że ma on fajne uderzenie i dobrze ułożoną stopę. Futbolówka musiała nabrać rotacji, bo inaczej Kamiński by to obronił... - spuentował Igor Lewczuk.

Źródło artykułu: