Tarasiewicz do Bydgoszczy przyjechał już w piątek i przez ostatnie godziny rozmawiał na temat zespołu z jego właścicielem Radosławem Osuchem. - Kontrakt podpisałem w trzy minuty - powiedział nowy opiekun Zawiszy w rozmowie ze SportoweFakty.pl. - Podobną sytuację miałem przed rokiem w Pogoni Szczecin. Oczywiście oglądałem ostatnie spotkania bydgoszczan w I lidze i mam już pewną wiedzę na temat tej drużyny.
- Na pewno nie jest to sytuacja przyjemna dla każdej strony, jeśli w trakcie rozgrywek trzeba zmienić szkoleniowca. Dla mnie sfera dobrej psychiki w sporcie to jest połowa sukcesu. Podpisałem kontrakt do 30 czerwca 2013 roku i dalej nie wiadomo, co ze mną będzie. Celem pozostaje oczywiście wywalczenie awansu do T-Mobile Ekstraklasy. Jeśli wszystko dobrze się ułoży, to z pewnością dojdzie do dalszej współpracy - dodał Tarasiewicz.
Mieszane uczucia po zmianie szkoleniowca miał Radosław Osuch. - Naprawdę żal mi Jurija Szatałowa, bo wykonał tutaj naprawdę ciężką pracę przez ostatni rok. Być może za jakiś czas dostanie w spółce inną funkcję po ewentualnym awansie. Razem z Januszem Kubotem niestety w pewnym momencie złapali poważną zadyszkę i to była ostatnia chwila na jakikolwiek krok, aby uratować ten sezon. Tarasiewicz w swojej karierze miał już kilka awansów do wyższej klasy rozgrywkowej i na to też liczyłem, podpisując z nim tą umowę - podkreślił Osuch.
Decyzja o zwolnieniu Szatałowa zapadła po środowej porażce z Dolcanem Ząbki 1:0. W czwartek i piątek długo rozmawiał z właścicielem klubu odnośnie swojej dalszy pracy. - Była nawet taka opcja, aby dalej był pierwszym szkoleniowcem. Kontrakt rozwiązaliśmy bardzo szybko, tak samo jak podpisaliśmy z Ryszardem Tarasiewiczem. Był to jeden z nielicznych i dobrych trenerów dostępny aktualnie na rynku. I dlatego w ciągu jednego dnia byłem w stanie ściągnąć go do Bydgoszczy. Ma on określoną renomę w polskim futbolu - zakończył Osuch.
jak mozna drugi raz zwolnic ikone klubu Kanclerza to jakas kpina i zenada jak caly klub...