Gdy wydawało się, że Jagę dobije Górnik Zabrze, zespół z Białegostoku przeszedł metamorfozę i wywiózł komplet punktów ze Śląska. Tomasz Hajto nie zgadza się z opiniami, że po tym zwycięstwie uciekł spod gilotyny.
- Nie stałem ani pod gilotyną, ani pod szubienicą, ani przed plutonem egzekucyjnym. Nie popadajmy w skrajności. Kiedy "Jaga" wygrywa z Lechem czy Legią, to Hajto jest dobrym trenerem, a kiedy przegrywa z Podbeskidziem, to trzeba go wywieźć na taczkach? Przed meczem z Górnikiem powiedziałem chłopakom, że wolę przegrać z Podbeskidziem, ale wygrać z Zabrzem, niż oba mecze zremisować! Za co miałbym wylecieć? Przecież przegraliśmy po raz pierwszy po ośmiu meczach bez porażki - powiedział Hajto w rozmowie z Super Expressem.
Jagiellonia Białystok po 17 kolejkach T-Mobile Ekstraklasy zajmuje 9. miejsce w tabeli. Nad strefą spadkową Jaga ma 12 punktów przewagi, a do europejskich pucharów brakuje jej 10 "oczek". W ćwierćfinale Pucharu Polski zespół dowodzony przez Tomasza Hajtę przegrał z Wisłą Kraków 0:2. Jagiellonia ma jeszcze rewanż (12 marca), w którym może odwrócić szalę zwycięstwa na swoją stronę. - Przy mądrej, poukładanej grze 0:2 z Wisłą jest spokojnie do odrobienia. Wierzę, że damy radę. Co do ligi to chcemy pokazać swój styl, taki szlif made in Jaga. A spokój będę miał na emeryturze - stwierdził trener ekipy z Białegostoku.
Tymczasem już w piątek Jagiellonię czeka trzeci na wiosnę wyjazd. Żółto-czerwoni wybierają się do Lubina na starcie z KGHM Zagłębiem, które ma taki sam dorobek punktowy jak Jaga.
Cała rozmowa w Super Expressie.