- Nie oceniam szans naszych piłkarzy na dobry wynik, bo dwa zwycięstwa to ich obowiązek. W tych spotkaniach bardziej interesować mnie będzie styl gry, bo po nim będzie można ocenić, na co stać nas np. w starciu z Czechami, czyli zespołem, który w sposób miarodajny zweryfikuje możliwości zespołu Leo Beenhakkera. Bądźmy szczerzy... Słowenia być może postawi jakiś opór, jeśli będzie grać na swoim stadionie, ale na wyjazdach będzie raczej dostarczycielem punktów. Reprezentacja San Marino natomiast jest złożona z amatorów. Trudno żebyśmy tracili punkty przeciwko takim drużynom. Trzeba po prostu wyjść na boisko i pokazać, kto tu rządzi - powiedział Jan Tomaszewski w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.
Zdaniem byłego reprezentanta Polski jarzmo nieudanego EURO 2008 nie będzie miało wpływu na grę biało-czerwonych. - Przeciwko Słowenii i San Marino na pewno nie będzie tego widać. Być może problemy podobne do tych, z którymi nasi piłkarze borykali się w Mistrzostwach Europy, pojawią się w starciu z Czechami. Dopiero na tle tego rywala zobaczymy, w którym miejscu jesteśmy i na co możemy liczyć w eliminacjach.
Czy zdaniem Tomaszewskiego widoczny będzie brak w kadrze piłkarzy zawieszonych za incydent po meczu towarzyskim we Lwowie? - Myślę, że potencjał, jakim dysponujemy, wystarczy na spokojne pokonanie Słowenii i San Marino. Przed tym meczami nie powinniśmy się niczego bać. Sytuacja zawieszonych piłkarzy jest dość złożona. Artur Boruc ma teraz trudniejszy moment w karierze, bo oprócz perypetii w reprezentacji, zaliczył również bardzo słaby występ w klubie. Z pewnością przyda mu się nieco odpoczynku, by przezwyciężył swoje słabości. Dariusz Dudka natomiast moim zdaniem nie powinien już w ogóle grać w reprezentacji choćby ze względu na pewne zdarzenia z przeszłości, których nie chciałbym jednak roztrząsać. Z zawieszonej trójki najbardziej podobała mi się postawa Radosława Majewskiego, który uderzył się w pierś, przyznał, że popełnił błąd i przeprosił - zakończył legendarny bramkarz.