LE: Obraniak dostał wolne, Boenisch zadebiutowałby w pierwszym składzie, gdyby nie...

Wszystko wskazuje na to, że w 5. kolejce fazy grupowej LE wystąpi tylko dwóch Polaków. Poza kadrami meczowymi swoich zespołów znajdą się Ludovic Obraniak i Sebastian Boenisch.

Jak informują francuskie media, trener Girondins Bordeaux Francis Gillot postanowił nie zabierać do Belgii na mecz z Club Brugge (remis zapewni ekipie z Ligue 1 awans do 1/16 finału) dwóch czołowych pomocników: Yoana Gouffrana oraz Ludovika Obraniaka. Francuz i Polak nie są kontuzjowani, ale odczuwają skutki niedzielnego pojedynku z Olympique Marsylia. Dla szkoleniowca priorytetem jest, by byli na 100 procent gotowi do kolejnego spotkania ligowego z Montpellier HSC, które może dać Żyrondystom awans na pozycję lidera. Dla "Ludo" będzie to już drugi z rzędu opuszczony mecz w Lidze Europejskiej - przed dwoma tygodniami nie wystąpił z Maritimo Funchal.

Na przemęczenie narzekać nie może Sebastian Boenisch, który w Bayerze Leverkusen rozegrał dotąd raptem jedno spotkanie. W ostatni weekend uczestnik Euro 2012 cały pojedynek z Schalke 04 przesiedział wśród rezerwowych. Ponieważ Aptekarze awans do fazy pucharowej mają już w kieszeni, trenerzy Sascha Lewandowski i Sami Hyypia nie zabrali na pojedynek z Metalistem Charków kilku podstawowych graczy, w tym Hajime Hosogai - jedynego konkurenta Polaka. Boenisch z pewnością zadebiutowałby więc w wyjściowej jedenastce, gdyby nie fakt, że zbyt późno podpisał kontrakt i nie został przez klub zgłoszony do fazy grupowej. 25-latek na arenie międzynarodowej będzie mógł wystąpić dopiero w przyszłym roku.

Spośród Polaków pewniakiem do gry jest jedynie Łukasz Szukała, którego Steaua Bukareszt podejmie VfB Stuttgart i do awansu potrzebuje remisu. Na występ przeciwko FC Twente, choć raczej nie od 1. minuty, może liczyć też Artur Sobiech. Z powodu kontuzji na placu gry zabraknie Dariusza Dudki, podczas gdy Przemysław Tytoń i Wojciech Pawłowski są tylko rezerwowymi.

Komentarze (3)
avatar
marco_er
21.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
biednego Boenischowi to zawsze wiatr w oczy...