Spokojna zima dla obu drużyn - relacja z meczu Bogdanka Łęczna - GKS Tychy

Gęsta mgła potęgowała wrażenie zimna i w tych warunkach piłkarze nie radzili sobie najlepiej. Oba zespoły głównie snuły się po murawie. Dzięki wygranej łęcznianie umocnili się w górnej połowie tabeli.

Żadna z drużyn nie forsowała tempa gry. Szybkie akcje można policzyć na palcach jednej ręki. Nie przyczyniły się one do zmiany wyniku, gdyż solidnie spisywały się defensywy. Optyczną przewagę osiągnęła Bogdanka, jednakże miała problemy ze skutecznością.

Z czasem do głosu doszedł GKS Tychy, który początkowo zagrażał rywalom wyłącznie za sprawą stałych fragmentów gry. Później próbował strzałów z dystansu, ale zawsze na posterunku był Sergiusz Prusak. Tuż przed przerwą golkiper popełnił błąd i stojącego przed pustą bramką Marcina Folca zdołał uprzedzić Marcin Kalkowski.

Chwilę po zmianie stron łęczyńska drużyna objęła prowadzenie. W 51. minucie z prawej strony boiska dośrodkował Mateusz Pielach, Kamil Oziemczuk głową zgrał piłkę do Michała Zubera, który lekkim uderzeniem z 5 metrów pokonał Piotra Misztala. Bogdanka ze spokojem utrzymywała korzystny wynik.

Od 69. minuty było im o to łatwiej, gdyż sędzia bez wahania ukarał Folca czerwoną kartką, gdy ten sfaulował będącego bez piłki Michała Renusza. Ta decyzja arbitra spowodowała, że z tyskiego zespołu uszło powietrze.

Ozdobą meczu były strzały Kalkowskiego... niemal ze środka boiska. Jego uderzenia sprawiały ogrom kłopotów Misztalowi. GKS do końca chaotycznie dążył do odrobienia strat, jednak wynik nie uległ już zmianie.

Po meczu powiedzieli:

Piotr Mandrysz (trener GKS-u): Mieliśmy świadomość, że Łęczna jest gorącym terenem. Wiedzieliśmy, iż Bogdanka wygrała sześć ostatnich spotkań u siebie. Dołączyliśmy do grona drużyn, które tutaj przyjechały i wracają z niczym. Staraliśmy się powalczyć o punkty, ale nie udało nam się. Kluczowe były dwie stuprocentowe sytuacje w pierwszej połowie, kiedy nie udało nam się skierować piłki do bramki. Po przerwie zespół gospodarzy wyszedł na prowadzenie. Następnie czerwona kartka dla mojego zawodnika spowodowała, że nasze szanse na odrobienie strat malały. Mimo to piłkarze dążyli do tego, żeby odwrócić losy spotkania. Stąd nadziewaliśmy się na kontry, z których jedna przyniosła podwyższenie wyniku.

Piotr Rzepka (trener Bogdanki): Obawialiśmy się tego meczu, bo seria zwycięstw GKS-u robiła wrażenie. Obie drużyny bardzo przestrzegały założeń taktycznych. Widać było, że jedna bramka może zadecydować o zwycięstwie. Moi piłkarze pokazali, że wiedzą o co chodzi. Okazaliśmy się bardziej dojrzali, z czego bardzo się cieszę. Teraz nastąpi długa piłkarska przerwa.

Bogdanka Łęczna - GKS Tychy 2:0 (0:0)
1:0 - Zuber 51'
2:0 - Renusz 83'

Składy:


Bogdanka: Prusak - Pielach, Kalkowski, Midzierski, Benkowski - Zuber (85' Irie), Pesir, Sołdecki, Renusz - Oziemczuk (87' Tymosiak), Szałachowski (77' Paluch).

GKS:
Misztal - Mąka, Kopczyk, Balul, Mączyński - Chomiuk, Kupczak, Wawoczny (86' Jarka), Zunić (62' Bąk), Rocki - Folc.

Żółte kartki:
Benkowski, Kalkowski, Pesir (Bogdanka) oraz Wawoczny (GKS).

Czerwona kartka:
Folc /69' za kopnięcie rywala bez piłki/ (GKS).

Sędzia:
Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 1000.

Komentarze (1)
avatar
paawloo123
17.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wolałbym remis