Hajto może spać spokojnie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jeszcze niedawno posada Tomasza Hajty wisiała na włosku. Trener Jagiellonii Białystok efektownymi zwycięstwami z Lechem Poznań oraz Legią Warszawa zamknął usta swoim krytykom.

Na początku sezonu Jagiellonia została mocno osłabiona. Działacze żółto-czerwonych sprzedali do włoskiej Padovy za 400 tysięcy euro Thiago Rangela Cionka, a za milion euro do Tereka Grozny Macieja Makuszewskiego. Być może te transfery wpłynęły negatywnie na postawę Jagi w pierwszych meczach rundy jesiennej. Trener Tomasz Hajto nie ukrywał, że zespół stracił dwóch kluczowych zawodników.

Gdy Jagiellonia po 7. kolejkach T-Mobile Ekstraklasy miała na swoim koncie zaledwie siedem punktów, Hajto otrzymał ultimatum. Miał przywieźć minimum cztery "oczka" z wyjazdowych meczów z Wisłą Kraków i Lechem Poznań. Wydawało się, że jest to mission impossible, a dni byłego reprezentanta Polski na stołku trenerskim w Jadze są policzone. Nic z tych rzeczy. Żółto-czerwoni w Grodzie Kraka bezbramkowo zremisowali, a w Poznaniu pokonali kandydata do mistrzostwa Polski 2:0! Hajto po raz pierwszy uciekł więc spod topora.

W kolejnej kolejce Jagiellonia podejmowała przy Słonecznej łódzki Widzew. Po koncertowej pierwszej połowie i prowadzeniu 2:0, w drugiej odsłonie białostoczanie oddali łodzianom pole, co kosztowało ich utratę dwóch punktów. Tuż po końcowym gwizdku sędziego na Hajtę spłynęła lawina krytyki za zmiany, jakie przeprowadził w czasie drugiej połowy, kiedy ściągnął z boiska dwóch najlepszych zawodników. Byłemu piłkarzowi Schalke 04 Gelsenkirchen oberwało się również za to, że w przerwie nakazał swoim piłkarzom grać defensywnie.

- To zero z tyłu ma stać. Bo to jest podstawą, żeby ten mecz wygrać. Nie musimy więcej bramek strzelać, a i tak będziemy mieli okazje - tak Hajto tłumaczył zawodnikom taktykę, gdy Jagiellonia prowadziła z Widzewem 2:0. Skończyło się remisem 2:2 i ponownie Hajto musiał się obawiać o swoją przyszłość.

Przełomowym momentem w serialu "Czy Hajto zostanie zwolniony?" miał być wyjazdowy mecz z liderem T-Mobile Ekstraklasy, drużyną, która nie przegrała ani jednego spotkania w tym sezonie - Legią Warszawa. Jeśli Hajto by przegrał, to... Zresztą nie ma co już teraz gdybać. Drużyna młodego szkoleniowca sensacyjnie wygrała przy Łazienkowskiej 2:1 i kontrowersyjny trener pokazał swoim krytykom, że jego praca idzie we właściwym kierunku. Nie tylko wyniki, ale również i gra zachwyca kibiców.

- Przed meczem podkreślałem, że skoro Celtic mógł wygrać z Barceloną, to Jagiellonia może wygrać z Legią. Wiara i kolektyw zwyciężyła. Jestem naprawdę zadowolony, że tak dobrze prezentujemy się na wyjazdach i wierzę, że u siebie również zaczniemy zwyciężać, bo czekamy na to od pierwszej kolejki - powiedział Hajto.

Źródło artykułu: