Sebastian Mila nie mógł wystąpić w czterech pierwszych ligowych spotkaniach Śląska Wrocław, bowiem musiał odpokutować za śpiewanie obraźliwych piosenek o Legii Warszawa. Już w pierwszym meczu po powrocie na boiska T-Mobile Ekstraklasy kapitan WKS-u pokazał, jak wiele jest wart dla swojej drużyny. To bowiem on był głównym ojcem zwycięstwa WKS-u w meczu przeciwko PGE GKS-owi Bełchatów. Po jego dwóch asystach i koncertowej grze wrocławianie rywala pokonali 2:1.
We Wrocławiu po cichu liczono, że Mila otrzyma powołanie na towarzyskie spotkanie z RPA i potem na potyczkę z Anglią w ramach eliminacji do mistrzostw świata. Tak się jednak ostatecznie nie stało, chociaż sam piłkarz deklarował, że jest do dyspozycji Waldemara Fornalika. - Torbę mam spakowaną, więc w razie jak będzie telefon, to nie będzie problemu i pojadę - mówił blondwłosy pomocnik po spotkaniu z Polonią Warszawa.
Już po reprezentacyjnej przerwie wrocławianie zmierzyli się na wyjeździe z Lechią Gdańsk. Mistrz Polski przegrywał już 0:2, ale wtedy sprawy w swoje ręce - a właściwie w nogi - wziął nie kto inny, jak Sebastian Mila, który strzelił dwie bramki. Potem kolejną dołożył Rok Elsner i piłkarze z Wrocławia zgarnęli trzy punkty. W ostatnie kolejce kapitan WKS-u znów pokazał, że jest nietuzinkowym piłkarzem.
W potyczce z Pogonią Szczecin "Milowy" popisał się bowiem dwoma asystami, a do tego sam strzelił gola. Ostatecznie w Szczecinie zielono-biało-czerwoni zwyciężyli 3:0.
Niebawem szkoleniowiec biało-czerwonych ogłosi powołania dla piłkarzy z ligi polskiej na towarzyskie spotkanie z Urugwajem, które odbędzie się Gdańsku - na stadionie, na którym gra ukochana przez niego Lechia. Czy pomocnik WKS-u może liczyć na nominację? Wielu ekspertów uważa, że na boisku mógłby zastąpić Ludovica Obraniaka. Mila, król asyst, na pewno ma ku temu predyspozycje, co w swojej drużynie klubowej pokazywał już nie raz, i nie dwa. Ruch leży teraz po stronie szkoleniowca Polaków. Co ciekawe, drugim trenerem kadry jest Marek Wleciałowski, który ostatnio pełnił rolę drugiego szkoleniowca właśnie w Śląsku Wrocław. Czy to pomoże Mili w uzyskaniu nominacji do gry z orzełkiem na piersi?
Sumując wszystkie występy Sebastiana Mili w tym sezonie (T-Mobile Ekstraklasa, Puchar Polski, Superpuchar, Liga Mistrzów i Liga Europejska), kapitan Śląska ma już łącznie dziewięć asyst na koncie.
Warto także zaznaczyć, że kontrakt Sebastiana Mili ze Śląskiem Wrocław wygasa po zakończeniu tego sezonu. Negocjacje pomiędzy nim, a klubem trwają. Na razie nie wiadomo jak się zakończą. Pozostaje jednak pytanie - czy ktoś wyobraża sobie Śląsk bez mózgu drużyny? Na razie bowiem ani Mateusz Cetnarski, ani Dalibor Stevanović zupełnie nie sprawdzają się w tej roli. A Mila na brak ciekawych ofert zapewne narzekać nie może...
Mila show w Szczecinie:
[videa=DnNBeUYnVRBuhKok]
[videa=4ZWXwv3VAcUpAM4Q]
[videa=PaVWGltWIA2jXOny]