- Zawsze miło będę wspominał to co przeżyłem w Górniku. Kibice tutaj to ścisła czołówka w Polsce, co pokazują na każdym meczu. Wiadomo, że ostatnio frekwencja na kolana nie powala, bo stadion jest w budowie, ale widzę, że wszystko w tym klubie idzie ku dobremu. Myślę, że niebawem wielka piłka zawita do Zabrza, bo Górnik na to zasługuje - przekonuje Adam Stachowiak, bramkarz GKS Bełchatów.
Gracz outsidera tabeli T-Mobile Ekstraklasa po meczu odczuwał niedosyt. - Górnik wygrał zasłużenie, choć myślę, że my nie do końca zasłużyliśmy na tę porażkę. Spotkanie ustawiły te dwie żółte kartki dla Maćka Wilusza, po których graliśmy w osłabieniu. To ustawiło to spotkanie, bo od tego momentu Górnik cały czas atakował i wbił nam dwie bramki, o które mam do chłopaków pretensje, bo mogliśmy się lepiej zachować - dodaje golkiper bełchatowskiej drużyny.
Gra w osłabieniu dała się mocno we znaki drużynie Jana Złomańczuka. - Brakowało tego jednego zawodnika, zwłaszcza w defensywie. Chłopaki z Górnika są bardzo groźni po stałych fragmentach gry, a dobre krycie w takich sytuacjach to podstawa. Ich dużym atutem są też strzały z dystansu. Szczególnie pod tym względem dobrze wygląda Arek Milik, który ma niesamowitą "torpedę" w nogach. Na nasze szczęście skończyło się tylko 2:0, ale marna to dla nas pociecha, bo i tak punktów nie mamy - bezradnie rozkłada ręce gracz drużyny ze Sportowej.
- Bardzo zależało nam na tym, żeby odkuć się po ostatniej kompromitacji z Polonią Warszawa. Niestety nie wygląda to dobrze. Nie mamy punktów, a w drużynie mnożą się kontuzje. Skład na to spotkanie był inny niż w poprzednich meczach, a na niewiele się to zdało. Musimy się wziąć i w końcu zebrać do kupy, bo punkty są nam bardzo potrzebne - podkreśla Stachowiak.
Do momentu czerwonej kartki dla Maciej Wilusz piłkarze bełchatowskiego zespołu dzielnie stawiali Górnikowi czoła. - Myślę, że gdybyśmy grali w pełnym zestawieniu, to gra byłaby bardziej wyrównana, a na pewno stworzylibyśmy więcej sytuacji podbramkowych. A tak, to w drugiej połowie chyba tylko raz czy dwa zagroziliśmy bramce rywala. Praktycznie przez cały mecz "Skorup" [Łukasz Skorupski, bramkarz Górnika - przyp. red.] sobie stał i tylko podawał piłki. Tak się gra w 10. na 11. Szkoda, że nie wywieźliśmy nawet remisu, bo myślę, że było to w naszym zasięgu - ocenia zawodnik GKS.
W ostatnim tygodniu do drużyny Młodej Ekstraklasy klubu z Bełchatowa przesunięci zostali Mate Lacić i Kamil Kosowski. Czy odbiło się to na atmosferze panującej w szatni bełchatowskiej drużyny? - Staramy się skupiać na grze i swoich obowiązkach. Tego typu decyzje podejmuje zarząd klubu i my nie jesteśmy od tego, żeby się na takie tematy wypowiadać. Najbardziej na atmosferę w szatni wpływają słabe wyniki i przede wszystkim nad ich poprawą powinniśmy się skupić, a nie na komentarzach na tematy, które do nas nie należą. Musimy wykorzystać dziewięć dni do następnego meczu i wygrać z Pogonią, bo nic innego nam nie pozostało - puentuje bramkarz Brunatnych.