Bramkarz wziął odpowiedzialność za samobójczego gola Wasilewskiego

W meczu 12. kolejki Jupiler League Marcin Wasilewski strzelił pierwszego samobója w historii swoich występów w Anderlechcie. Polak nie wpisałby się na listę strzelców, gdyby nie zachowanie bramkarza.

W pojedynku z RSC Charleroi golkiper Fiołków Silvio Proto, próbując wybić piłkę po dośrodkowaniu, trafił nią w głowę Marcina Wasilewskiego. Futbolówka odbiła się tak niefortunnie, że po chwili ugrzęzła w siatce bramki RSC Anderlecht. Mistrzowie Belgii nieoczekiwanie przegrali z niżej notowanym rywalem 0:2 i zmarnowali szansę na wskoczenie na pozycję lidera.

Po końcowym gwizdku do "Wasyla" nikt nie miał pretensji, a Proto wziął winę na siebie. - Chciałbym przeprosić wszystkich kibiców i moich kolegów z drużyny. Spisaliśmy się słabo, za co w znacznej mierze ponoszę odpowiedzialność. Stracone gole obciążają moje konto - powiedział 13-krotny reprezentant Belgii.

- Przy bramce na 0:1 byłem źle ustawiony. Szkoda, bo akurat w tym momencie graliśmy dobrą piłkę. Jeśli chodzi o drugiego gola, to powinien łapać futbolówkę, a nie próbować ją wypiąstkować. Podjąłem złą decyzję - dodał Proto, który w Anderlechcie występuje od 2005 roku.

Kolejny mecz ligowy Wasilewski i spółka rozegrają już we wtorek. Rywalem stołecznej drużyny będzie 7. w tabeli KAA Gent.

Komentarze (0)