Blisko 10 tysięcy widzów obserwowało niedzielne spotkanie w Gdańsku. I na pewno nie mogli czuć się zawiedzeni po końcowym gwizdku sędziego Żaka. Lechia odniosła pierwsze ligowe zwycięstwo, dodajmy, w pełni zasłużone. Przy lepiej ustawionych celownikach Andrzeja Rybskiego czy Macieja Rogalskiego, gospodarze mogli i powinni wygrać o wiele wyżej.
Rybski i Rogalski nie potrafili zmusić do kapitulacji Marcina Cabaja, ale sztuka ta udała się Marcinowi Kaczmarkowi oraz Maciejowi Kowalczykowi. Najpierw Kaczmarek po ładnej, zespołowej akcji zdecydował się na uderzenie z dystansu w 37. minucie i po chwili utonął w ramionach kolegów z drużyny. Kropkę nad i postawił w samej końcówce spotkania Kowalczyk, który po zagraniu głową od Arkadiusza Mysony pokonał Cabaja.
Cracovia nie miała takiego szczęścia, jak przed tygodniem, kiedy tylko przypadek sprawił, że Dariusz Pawlusiński wystąpił w meczu z ŁKS-em od pierwszych minut i został bohaterem spotkania. Nie miała nie tyle szczęścia, co umiejętności. Pasy były zdecydowanie słabsze od Lechii i zasłużenie wygrały. A za tydzień mecz szczęście będzie na pewno potrzebne. Kolejnym rywalem Pasów będzie sąsiad zza miedzy Wisłą.
Lechia Gdańsk - Cracovia Kraków 2:0 (1:0)
1:0 - Kaczmarek 37'
2:0 - Kowalczyk 89'
Składy:
Lechia Gdańsk: Kapsa, Andruszczak, Manuszewski, Wołąkiewicz, Kosznik, Kaczmarek (80' Mysona), Piątek, Trałka, Rogalski, Rybski (55' Kowalczyk), Buzała (72' Cetnarowicz).
Cracovia: Cabaj, Radwański (74' Majoros), Karwan, Polczak, Szeliga, Pawlusiński, Baran (61' Kłus), Nowak, Wasiluk, Dudzic, Moskała (46' Stadny).
Żółte kartki: Buzała, Wołąkiewicz, Kowalczyk, Manuszewski (Lechia) oraz Polczak, Karwan (Cracovia).
Sędzia: Mariusz Żak (Sosnowiec).
Widzów: 10000 (w tym 500 kibiców gości).