Legniczanie są beniaminkiem, ale ich skład "na papierze" jest bardzo mocny. W każdej formacji są zawodnicy, którzy grali w ekstraklasie i to z powodzeniem. W niedzielę Miedź Legnica podejmowała Sandecję Nowy Sącz i wygrała 3:1. Miedzianka mogła zwyciężyć dużo wyżej, ale nie potrafiła wykorzystać kilku okazji.
Na boisku najlepszym zawodnikiem był Piotr Madejski, który zaliczył dwie asysty, był nie tylko motorem napędowym swojej drużyny, ale i kapitalnie dryblował oraz rozgrywał piłkę. Z przyjemnością patrzyło się także na Wojciecha Łobodzińskiego, który wystąpił na... prawej obronie. Popularny "Łobo" zaliczył asystę i co dziwne - zdobył gola głową. Były reprezentant Polski nigdy nie słynął z gry tą częścią ciała, ale po dośrodkowaniu Madejskiego idealnie nabiegł na futbolówkę.
- Jest mi przykro, jak widzę smutek i rozczarowanie Jarka. Gdy był moim zawodnikiem, zawsze powtarzałem mu, że życie trenera nie jest łatwe. Rywale mieli dziś bardzo duże luki w obronie. My znów zagraliśmy kapitalną pierwszą połowę, podobnie jak w Bytomiu z Polonią. Szkoda, że błąd przy karnym popełnił Mateusz Bany, bo już chciałem pochwalić tego 19-latka za bezbłędny występ - mówił po ostatnim gwizdku sędziego Bogusław Baniak, szkoleniowiec Miedzi.
Miał za złe swoim zawodnikom, że po stracie bramki pozwoli Sandecji na kolejne ataki, które mogły zakończyć się golem wyrównującym. - Po bramce z karnego rywale poczuli krew, więc dobrze się stało, że podwyższyliśmy na 3:1 i uniknęliśmy nerwów w ostatnich minutach. Jak rywal się odkrywa w obronie, to trzeba wykańczać akcje. Szanujmy kibiców i strzelajmy dla nich te bramki - dodał Baniak.
Miedź po efektownym zwycięstwie zajmuje czwarte miejsce w lidze. Jednak do pierwszej Floty Świnoujście traci aż dziewięć punktów, a drugiej Cracovii Kraków siedem.