Mańka: Punkcik był na wyciągnięcie ręki

Tyszanie rozpoczęli sobotni mecz dobrze przygotowani taktycznie i długo nie pozwalali Flocie rozwinąć skrzydeł. Fatalny w skutkach błąd przydarzył się im dopiero w 74. minucie.

Plan GKS-u Tychy na spotkanie z faworyzowaną Flotą długo zdawał egzamin. Tyszanie wyłączyli z gry Christiana Nnamaniego, zneutralizowali zagrożenie po stałych fragmentach i wydawali się być na najlepszej drodze do zachowania czystego konta. Dopiero 74. minuta przyniosła moment zawahania w ich polu karnym, który na gola zamienił Bartosz Śpiączka.

- Punkcik był na wyciągnięcie ręki, a przy odrobinie szczęścia mogliśmy pokusić się nawet o zgarnięcie pełnej puli. Przy bezbramkowym wyniku fajnie graliśmy z piłką przy nodze. Szkoda... zabrakło przede wszystkim konsekwencji i koncentracji. Mieliśmy coś ustalone, rozpracowaliśmy rywala i wiedzieliśmy jak mocnym są zespołem przy stałych fragmentach, a po jednym z nich trafili do siatki. Tak być nie może, trzeba wyciągnąć wnioski - ubolewał Maciej Mańka.

Po stracie bramki przyjezdni starali się zebrać do odrobienia strat. Bezskutecznie. - Graliśmy głównie długie piłki, które były wodą na młyn bloku obronnego świnoujścian - przyznał obrońca zespołu czekającego na gola od trzech kolejek. - Nie siedzi w nas żaden problem ze skutecznością. Na treningach pracujemy nad ofensywą i to zaprocentuje, gdy rozpoczniemy lepszą serię - dodał.

- W takim momencie mówi się: trudno. Trzeba pomyśleć o meczu z Polonią Bytom, czyli małych derbach, które niosą ze sobą trochę większą dawkę emocji nie tylko dla kibiców. Przed każdym meczem w naszym obozie panuje taka sama mobilizacja i zawsze wychodzimy po trzy punkty. Zobaczymy, jak to będzie w praktyce - zaznaczył Mańka.

Podopieczni Piotra Mandrysza opuścili Świnoujście bez punktów (fot. M. Dorosz)
Podopieczni Piotra Mandrysza opuścili Świnoujście bez punktów (fot. M. Dorosz)
Źródło artykułu: